NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » NASZE PIĘKNE OGRODY » WSI SPOKOJNA, WSI WESOŁA CZYLI C.D.N. CHOĆBY NIE WIEM CO :)

Przejdz do dołu strony<<<Strona: 19 / 56>>>    strony: 123456789101112131415161718[19]20

Wsi spokojna, wsi wesoła czyli c.d.n. choćby nie wiem co :)

  
lora
21.10.2014 22:48:38
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Lubelskie

Posty: 4997 #1964975
Od: 2014-7-11
tak , tak opowiadaj.aniołek
_________________

Świat moich marzeń


Świat moich marzeń 2
  
Electra28.04.2024 15:08:33
poziom 5

oczka
  
DEDE
22.10.2014 09:27:48
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: R.Śl- B

Posty: 1415 #1965108
Od: 2014-7-14
Zuzka najlepszegowesoły pięknego storczyka kupił Ci W..ostatnio też mam fazę na storczyki..mam kolejne dwa..czyli aż 4 no i chwilowo koniec bo parapetu na oknie brakło..oczko
co do wina to szczerze nie znam się na nich i gdybym zakosztowała tego tańszego(nie tych Rysiowych) czy droższego to nie wiem czy bym smak odróżniłaoczko

ogród wam mocno zarósł..chyba W miał sporo pracy..ale to się dowiemy z cdn..wesoły
_________________
Daria
WIEŚ POD BOREM..
  
user1
22.10.2014 09:35:29
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Posty: 1394 #1965110
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 1
Zuziu, ściskam Cię i ja, przesyłając najserdeczniejsze życzenia. Przepraszam za opóźnienie, ale ganianie między szpitalem a domem troszkę odizolowało mnie od innych spraw Jeszcze raz wszystkiego naj naj i spełnienia marzeń.
A kosmosy to w następnym roku też muszę mieć.aniołek
  
Ryszan
22.10.2014 09:58:36
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Łódź

Posty: 3462 #1965125
Od: 2014-7-19
Twoje opowieści są superowe.Czekam na c.d.wesoły
_________________
Ania
Moja działka
  
survivor26
22.10.2014 10:04:22
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: między DLW a DBL :)

Posty: 9453 #1965131
Od: 2014-7-11
ooo...u nas też w sklepie od jakiegoś czasu goszczą droższe wina, ale się wstydzę kupić, właśnie dlatego, żeby nie zostać obszturgana przez obsługę, że fundusze marnuje (a i na zeszyt mi potem nic nie sprzedadza, jak się z bogactwem ujawnię)...no i jak Rysio i spółka zobaczą, że szastam kasą na takie trunki to już się nie wybronię od fundowania piwa za 2,30 bardzo szczęśliwy

Jesień w klimatach Albiczukowskich równie cudna co pozostałe pory roku, tam to chyba nawet szaruga listopadowa jest godna pozazdroszczenia aniołek
_________________
Pat - nieustająca wiejska eksperymentatorka :)
Wiejski eksperyment 1
Wiejski eksperyment 2
  
maria
22.10.2014 10:21:45
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: śląsk

Posty: 2001 #1965136
Od: 2014-7-13
az z ciekawości sprawdziłam cenę tego trunkulol
zaszalał eM , widać ,ze kocha jęzor
Pięknie i swojsko jak zwykle i na dodatek tak realistycznie opisane wszystko ,az się chce wiecej czytac i czytać.
Na te myszy nie ma jakiegos sposobu? , moja mama wszedzie na strychu roztawia truciznę , która powoduje zasuszanie ( bez brzydkiego zapaszku) stworków.
brr nie cierpię i boje sie myszytaki dziwny
_________________
Moja wymarzona działka
  
iwonaPM
22.10.2014 10:56:19
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: bxl/lbn

Posty: 3891 #1965145
Od: 2014-7-11
Zaczynam zazdrościć Ci W. pan zielony ślicznego storczyka dostałaś - kocham te kwiaty ,ale ręki do nich nie mam i wszystkie uśmiercam smutny

_________________
Iwkowy ogródeczek
Iwkowy ogródeczek II

„Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.” Isaac Newton
  
Keetee
22.10.2014 17:37:52
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 1754 #1965315
Od: 2014-7-11
Zuza...ale wiocha cudna...w jesiennych barwach bardzo szczęśliwy Chabazie szaleją na całego bardzo szczęśliwy
Dołączam się z życzeniami ...najlepsiejszymi oczywiście ,buziak aniołek

Obrazek
_________________
Witajcie w mojej bajce :)latooooo :)
  
paputowy_dom
22.10.2014 17:49:28
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 1646 #1965321
Od: 2014-8-6
Zuzia wszystkiego naj! Poproszę tradycyjnie o zdjęcia Klary w jesiennej scenerii.
Spróbuję poszukać wina Barolo. W moim wiejskim sklepie nie ma takich win i pewnie nie będzie.
Denerwujące jest to, że nie ma u nas nawet piwa z lokalnych browarów. Ostatnio piłam wyśmienite lwóweckie (jankes) ale w restauracji. W sklepach króluje tyskie, lech itp. Te piwa są dla mnie zupełnie bez smaku.
Będąc dziś w lidlu zakupiłam piwo na miodzie gryczanym (browar jabłonowo). Zamierzam skocurzyć się wieczorkiem z piwkiem i świeżo kupioną książką Cejrowskiego "Wyspana na prerii".
Oczywiście z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy opowieści.



_________________
wszystko co kocham
pozdrawiam justyna
  
zuzanna2418
22.10.2014 20:44:17
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #1965429
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 1
Misiu już się biorę do pisania wesoły
Dario storczyki są u mnie od niedawna, ale muszę Ci powiedzieć, że jakoś zaczynam się ich uczyć. Ten, który stoi w pracy jest praktycznie niepodlewany i kwitnie jak głupi co roku. Może to jest na nie sposób? bardzo szczęśliwy
Anito dziękuję Ci kochana, ja wiem, że dziecko chore to i głowy nie ma do innych spraw. Mam nadzieję, że już szybko córcia do zdrowia wróci. Kosmosy są wspaniałe, polecam szczerze.
Aniu dzięki, już kontynuujęwesoły
Pat Co fakt to fakt. Można narazić się lokalnym pracownikom sfery usługowej wesoły W. teraz ma zszarganą opinię bardzo szczęśliwy Choć wędlinkę lepszą pani mu nadal wskazuje i jak W. pokazuje co chce, to ekspedientka z naciskiem mówi:" Nie, tę pan weźmie".
Marysiu z tymi myszami to ja walczę chemicznie (choć wolałabym łagodną perswazją), ale one zanim się ususzą, to z przeproszeniem napaskudzą tu i tam i to jest główne źródło zapachu. Ano, wieś ma swoje prawa.
Iwonko hihi, ja się ciągle dziwię, dlaczego ex-małżonka W. miała o nim tak fatalną opinię. Ja tam nie narzekam. No, w każdym razie nie zbyt często oczko
Dorotko buziaki, kochana.
Justynko paputku piwo tylko z lokalnych browarów! Teraz W. ma zakaz, ale kiedyś kupowaliśmy Ciechana. Klara dla Ciebie wesoły

Obrazek

W cz. IIIopiszę niedzielny wypoczynek i świętowanie jubileuszu... akurat! Akcent jubileuszowy co prawda był rano, kiedy W. otworzył jedno oko, zobaczył, że nie śpię i wobec powyższego wymamrotał skróconą wersję nieśmiertelnego "Sto lat" z buzią częściowo w poduszce. Po czym zapadł w drzemkę.
Poranek, pomimo optymistycznych prognoz, nie wyglądał zachęcająco. Gęsta mgła i słońca ani widu ani słychu. No, ale głód nas w końcu skłonił do odrzucenia kołder. W domu ciepło, prasa, kawka, śniadanko... relaks.
W. jednak przypomniał sobie, że w warzywniku zostało jeszcze sporo dobra wszelakiego, które grzech byłoby zmarnować. Ubraliśmy się ogrodniczo na cebulkę i W. ruszył na odcinek warzywniczy, a ja z motyką na rabatki obsadzone dwa pobyty temu. Po kilku chwilach ku mojemu zdumieniu niebo zaczęło się przecierać i słońce wyjrzało, najpierw nieśmiało a potem przygrzało całkiem konkretnie, wierzchnie warstwy odzieży trzeba było zrzucić.

Rabatki wysuszone, bardzo długo chyba porządnie nie padało. W słońcu ogród jesienny wyglądał tak:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Byliny dobrze się przyjęły, ale bez zrębek jako ściółki nie obejdzie się.

Obrazek

Obrazek

Nadzór pracuje ciężko.

Obrazek

Na jednej z jabłonek wisiało jedno duże jabłko. Przypominało do złudzenia te, które W. kupił u dziadka ogrodnika. Być może i my jesteśmy posiadaczami kilku zapomnianych odmian. Niestety wszystkie drzewa chorują.

Obrazek

Ambrowiec w słońcu.

Obrazek

W. działał w warzywniku. Miał zamiar zrobić barszcz z naszych buraków. W tym celu zadzwonił do mamy i zapytał o metodologię postępowania z burakiem. Kilka razy powtarzał: "Mamo, tak JA gotuję. Powiedz mi, jak się robi ten barszcz, bo Zuzia ma urodziny i to ma być taki uroczysty obiad" wesoły
Do barszczu konieczne są ziemniaki, więc W. zrył kawałek naszego mini-kartofliska.
W perspektywie było jeszcze pieczenie ciasta, W. zaczął zatem rozpalać w piecu chlebowym.

Wróciłam jeszcze na różankę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na tym zdjęciu powyżej widać klocek drewniany, który W. gwizdnął mi sprzed nosa celem umieszczeniu w piecu. Odradzałam, bo klocek był solidny i nieco wilgotny, mógł palić się zbyt długo. W. jednak zamachał rękami, co miało znaczyć, że nie ma mowy, na drewnie zęby zjadł, wiedza tajemna, jaką posiadł pozawala mu stwierdzić, że jest to paliwo idealne...Skończyło się fatalnie, ale o tym opowiem później.

W. pichcił obiad, ja zabrałam się za wykopywanie mieczyków. Ziemia sucha jak pieprz. Cebule jednak całkiem dorodne.

Obrazek

Kotu się jednak chyba nie podobały wesoły

Obrazek

W. zaanonsował, że podano do stołu. Czas najwyższy na obiad!

A obiad wyszedł pyszny wesoły

Obrazek

Po obiedzie z nowym przypływem sił postanowiłam rozpracować górę wyrwanych chwastów, głównie perzu i bylicy, która zalegała od dwóch miesięcy obok różanki i wkurzała mnie niemiłosiernie. W. stwierdził, że nie dam rady, bo to z ziemią, uklepane, splatane, ciężkie... no, jednym słowem nie miałam wyjścia i musiałam mu pokazać, że to bułka z masłem, tudzież małe piwo przed śniadaniem. Złapałam widły amerykańskie, wytaszczyłam taczkę z drewutni i zamaszyście wbiłam narzędzie w stertę przed sobą. No, lekko nie było, ale jednak szło! Załadowałam jedną taczkę, którą W. litościwie wyjechał na kompost, bo pchanie tego ustrojstwa, które nawet puste jest upiornie ciężkie, byłoby już przesadą. Druga taczka zapakowana z czubem i teren oczyszczony.

Obrazek

Obrazek

Zachęcona sukcesem postanowiłam wkopać kilka starych betonowych dachówek walających się przy stodole jako obramowanie różanki. W styczniu obrobiliśmy tak kawałek i okazało się to znakomitym patentem na zablokowanie ekspansji perzu. W. przyjechał taczką z ładunkiem stwierdziwszy przy okazji kompletny kapeć w oponie, a ja zabrałam się za dziabanie ziemi i wciskanie dachówek jedna obok drugiej. No, nie wyszło to najlepiej, efekt w mojej wyobraźni był jakby nieco inny. Ale póki co zostanie jak jest. Zziajałam się za to konkretnie.

Obrazek

Obrazek

Reszta obwodu następnym razem.

Kredka ulokowała się na świeżo wypielonej rabatce. Futrzany tyłek nie pomógł jednemu z posadzonych floksów
diabeł

Obrazek

Jedna z dalii, które wyrosły z nasion. Pięknie urosły wszystkie.

Obrazek

Słońce pięknie świeciło, popołudnie było ciepłe a kolory nieziemskie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W domu W. szalał w kuchni. Docelowo miały powstać dwa ciasta drożdżowe: z jabłkami i marchewkowy piernik.
Na tych zdjęciach możecie zobaczyć, że potencjał był. To jednak ostatnie zdjęcie, na których prezentują się obiecująco.

Obrazek

Obrazek

Potem nastąpiło najgorsze. Ciasto z jabłkami powędrowało do pieca i w ciągu 10 minut po prostu się zwęgliło. Piec chlebowy miał temperaturę pieca hutniczego. W. zawył z rozpaczy i a potem wściekły na siebie jęczał o kompromitacji, nieudanym przyjęciu urodzinowym i tym podobne kretynizmy. Drugie ciasto też zbyt szybko spiekło się po wierzchu a środek nie zdążył wyrosnąć. Gdyby W. miał włosy na głowie, to by je wyrwał tego wieczora.
Na nic się zdały moje próby pocieszenia. Na szczęście została jeszcze jedna rzecz do upieczenia: łopatka wieprzowa nafaszerowana czosnkiem, natarta przyprawami i wetknięta w ...dynię . To wszystko zapakowane do gęsiarki i do pieca.

Obrazek

W międzyczasie przyszła Bożenka z wyrobami cukierniczymi lepszej jakości wesoły Nie mogła się powstrzymać od śmiechu na widok kompletnie czarnego ciasta, na którym jak w Pompejach zachowały się pięknie ósemki jabłek, tyle że w formie węgielków. W. zgnębiony, ale przyznał rację, że niepotrzebnie pchał ten klocek do pieca. Drożdżowe ciasto nie wymaga temperatury wrzenia lawy wulkanicznej. Fotek nie zrobiłam, bo W. już i tak stwierdził, że jak to opiszę, to stanie się on obiektem drwin i szyderstw oczko

Pogadaliśmy sobie z Bożenką jak zawsze. Wypiliśmy wino a potem wyjęliśmy komisyjnie dynię z łopatką świńską. No i słuchajcie! Sukces! Mięso wyszło soczyste, delikatne, aromatyczne. Miąższ dyni upiekł się pysznie i przesiąkł ziołami, którymi posypane było mięso. W. odzyskał humor i animusz bardzo szczęśliwy Ech, faceci wesoły

Słońce zachodziło, wieczór był spokojny i ciepły niezwykle.

Obrazek

Obrazek

Uznaliśmy, że dzień był udany pomimo porażek kulinarnych. Zostało jeszcze sporo pracy na dzień następny, a więc bez obawy. C.d. jak najbardziej n.
_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
iwonaPM
22.10.2014 21:38:10
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: bxl/lbn

Posty: 3891 #1965478
Od: 2014-7-11
I bardzo się cieszę ,że jeszcze nastąpi bardzo szczęśliwy tak to opisujesz ,że mam wrażenie ,że towarzyszę w Waszych wiejskich poczynaniach ,ba nawet czułam zwęglone ciacha lol i aromat pieczeni oczko
Piękne jesienne fotki wykrzyknik
_________________
Iwkowy ogródeczek
Iwkowy ogródeczek II

„Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.” Isaac Newton
  
Electra28.04.2024 15:08:33
poziom 5

oczka
  
Lusia
23.10.2014 06:13:19
poziom 5



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Wybrzeże

Posty: 652 #1965565
Od: 2014-9-29
Widziałam wczoraj, że snujesz wiejską opowieść w odcinkach i wstałam dzisiaj wcześnie rano żeby ją w całości przeczytać. Lubię bardzo Twoje ilustrowane opowieści. Dziękuję bardzo za to, że pozwalasz zajrzeć nam do każdego zakątka Swojego wiejskiego królestwa. Sto lat Zuzanno w zdrowiu.

Dla Ciebie z okazji urodzin jesienne morze



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA


_________________
Pozdrawiam Lucyna
fotobajanie
utkałam
działka na sprzedaż
  
user1
23.10.2014 08:11:40
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Posty: 1394 #1965589
Od: 2014-7-11
Zuziu, przekaż swojemu W., że absolutnie nikt z niego nie będzie szydził. Wszyscy zapewne będziemy Ci tylko zazdrościć takiego faceta i to bardzo. W tym wypadku, to nie ważne akurat, że mu nie wyszło. To wspaniale, że w taki dzień możesz poczuć się jak królewna, że ktoś Ci ugotuje, upiecze, że się postara. To rzadkość wśród mężczyzn, bo przeważnie Ci nie przywiązują wagi do imienin czy urodzin i w ogóle nie pamiętają dat, rocznic, itd. Niby twierdzą, że czczą kobiety przez cały rok a nie tylko w święto, ale zwykle to tylko czcze gadanie. Ciesz się, bo masz obok siebie wyjątek.
  
Ryszan
23.10.2014 12:04:55
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Łódź

Posty: 3462 #1965677
Od: 2014-7-19


Ilość edycji wpisu: 1
Twoja jesienna wieś cudna,a podobno przez porażki do sukcesu...a na cdn czekam,lubie czytać twoje opowiesci.wesoły
_________________
Ania
Moja działka
  
Syringa
23.10.2014 12:52:43
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 3621 #1965714
Od: 2014-7-11
Ech, pięknie... Rabaty masz takie bujne i bogate w rośliny wszelakie.
No i oczywiście - wszystkiego czego sobie życzysz z okazji...! bardzo szczęśliwy
  
maria
23.10.2014 15:03:55
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: śląsk

Posty: 2001 #1965777
Od: 2014-7-13
Czytając Twoja opowieśś o pieczeniu placków , autentycznie żal mi sie zrobiło Twojego eMa.
Tak się starałlol, dobrze ,ze pieczeń chociaż wyszła , a swoją drogą kapitalny pomysł na tak zrobiona pieczeńwykrzyknik
Podziwiam każdego mężczyznę , który potrafi działać w kuchni , bo mój pomimo innych zalet, w kuchni jest do niczegocool
_________________
Moja wymarzona działka
  
paputowy_dom
23.10.2014 15:16:59
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 1646 #1965787
Od: 2014-8-6
Klara ma minę godną dr Lectera oczko
Super pomysł na pieczyste w dyni.
Jesienne światło prześwietlające kolorowe liście magiczne. Taką jesień lubię.
_________________
wszystko co kocham
pozdrawiam justyna
  
lora
23.10.2014 19:48:32
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Lubelskie

Posty: 4997 #1965949
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 1
Jasny gwint jak nie wydasz książki to Ci wleję he, he i te zdjęcia mają być w niej cały urok czytania polega na dosłownie siedzeniu w Twoim ogrodzie i podglądaniu co robicie. Zafascynowana jestem Twoim giętkim językiem , z jaka lekkością wprowadzasz nas w swój wiejski świat, nawet te rośliny co pokazujesz to mówią do nas ...prawda jakie jesteśmy piękne, malujesz obrazy kwiatami tak trzymaj .
czytam obecnie książkę jednej ze współczesnych pisarek ale brak jej tej lekkości i wprowadzenia czytelnika w jej świat .
A Kicia jest niesamowita ma taką minę, że chyba uciekłabym od niej daleko he, he
A zapomniałam wykorzystam przepis z dynią he, he tylko zapytam czy dynia była nie obrana?
_________________

Świat moich marzeń


Świat moich marzeń 2
  
Urazka
23.10.2014 23:24:33
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Wieś 20 km od Wrocławia

Posty: 2952 #1966064
Od: 2014-8-9
Jak to miło, że chce Ci się opisywać dla nas Wasze pobyty na wsi w tak zajmujący i barwny sposób. Twoje opowieści czyta się z zapartym tchem i jeszcze te zdjęcia...
Pociesz W. że nawet najlepszy cukiernik poległby w starciu z piecem opalanym drewnem jeśli wcześniej nie miałby w tym zakresie solidnej praktyki. Szkoda tylko pracy W. wykonanej dla ucieszenia i uczczenia Ciebie. W tym miejscu pozostawiam dla W. wyrazy podziwu za kulinarny scenariusz obchodów Twojego święta.
_________________
pozdrawiam, Janina
  
zuzanna2418
24.10.2014 11:19:43
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #1966211
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 5
Iwonko jest nam bardzo milo, że możemy Cie gościć w naszym bałaganiku wesoły Zwęglone zwłoki ciasta czuć było faktycznie dość intensywnie wesoły
Lusiu witam Cię serdecznie i zapraszam! Jesienne morze tchnie spokojem.
Anito kochana jesteś, ja oczywiscie starałam się przekonać W., że kunszt kulinarny nie ucierpiał tylko dlatego, że piec był rozgrzany do czerwoności wesoły Ale wiesz, jak to jest: nastawił się, wyobraził sobie efekt a tu masz... Na szczęście będą kolejne okazje do okiełznania pieca.
Aniu wczoraj nie udało się dopisać ostatniej części, bo oblewaliśmy (dosłownie i w przenośni) zakup samochodu. Ale zaraz coś skrobnę, bo na razie w pracy ogarnięta jestem.
Bea faktycznie, rośliny sadzone tu i w miejskim różnią się znacznie siłą wzrostu na korzyść wsi. Owcza i krowia kupa sprzed lat robi swoje wesoły Dzięki za życzenia!
Marysiu W. śmiał się, ze pomysł z mięsem zapieczonym w dyni to trawestacja hrabalowskiego opisu z książki "Obsługiwałem Angielskiego Króla", gdzie jedna z potraw przyrządzonych na przyjecie był wielbłąd nafaszerowany innym mniejszym zwierzakiem, tez z kolei jeszcze mniejszym i te pe, czyli taka baba w babie wesoły Tu z uwagi na koniecznosc ograniczenia liczby "bab" mamy świnkę w dyni wesoły
Justynko naprawdę dobrze wyszło to mięsko! A słoneczna jesień jest ogromnie fotogeniczna wesoły Kicia z miną standardową bardzo szczęśliwy, ale jak wspominałam nie należy jest zbyt dosłownie odczytywać. To naprawdę miły i pogodny kot bardzo szczęśliwy
Misiu zimą mamy z W. plan napisania czegoś w rodzaju książki. Wydanie raczej będzie trudne, ale możemy kolportować w drugim obiegu w odcinkach bardzo szczęśliwy Dynia była w skórze, która się lekko przypiekła,ale miąższ był mięciutki i aromatyczny!
Janeczko Cieszę się bardzo, że tak to oceniasz, bo niezwykle trudno jest mi ująć w słowo pisane te wszystkie nasze emocje i atmosferę kolejnych dni. Często czytam to, co napisałam i wydaje mi się, że tak to jakoś płasko wychodzi; "zrobiliśmy to a potem tamto", nie ma tego czegoś "co nam w duszy gra" . Ale będę się starać wesoły

W poniedziałek, jak już wspomniałam, było jeszcze sporo pracy do wykonania a i dzień pobytowy krótszy, gdyż W. postanowił zajrzeć w drodze powrotnej do jednego z komisów w Siedlcach i obejrzeć jeden z wypatrzonych w necie samochodów. Zatem cz. IV będzie pracowita i w zasadzie dość monotonna z uwagi na mało zróżnicowaną aktywność, polegającą głównie na kopaniu dołków pod rośliny.
Zaczęliśmy jednak od zakupów, ponieważ przywieźliśmy 4 azalie, które wymagają kwaśnego podłoża. W szkółce w Wisznicach dostaliśmy, co trzeba, dokupiliśmy jeszcze jakieś produkty spożywcze i ruszyliśmy do prac ziemnych. Ja zaczęłam od zebrania warzyw, które W. wykopał dnia poprzedniego. W zasadzie były to głównie marchewki oraz buraki.



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



O ile buraki jeszcze jako tako trzymają standardy, to jeśli chodzi o kształt marchewek, to każdego unijnego urzędnika przyprawiłyby o stan przedzawałowy bardzo szczęśliwy

Niestety znakomita większość buraków i to te co większe sztuki zostały częściowo skonsumowane przez gryzonie diabeł

Obrazek

Pomstując na te zębate stwory sortowałam nasze plony i cieszyłam się jednocześnie z pięknego, słonecznego dnia, choć chmury od czasu do czasu napływały strasząc ewentualnymi opadami.

Pietruszka taka z pierzastą nacią pięknie wygląda. Ona dobra jest i po wykopaniu spod śniegu, więc zostaje na grządce.

Obrazek

Warzywnik po ogołoceniu z tego, co da się zjeść wygląda jak po cyklonie...

Obrazek

Obrazek

Nie było już jednak czasu na porządki. Jeśli w listopadzie pogoda pozwoli, uprzątniemy teren i może jeszcze uda się posiać warzywa, które wzejdą wiosną. Niestety miejscami perz wybija pomimo wojny chemicznej i żmudnej dłubaniny manualnej. Po wybuchu jądrowym chyba też by przetrwał diabeł

W. zaczął kosić frontowy trawnik usytuowany pomiędzy płotem a Albiczukowskim. Ja z grabiami szłam za kosiarzem i uprzątałam teren wykorzystując trawę jak zwykle do ściółkowania terenu wokół krzewów. No i tak to z grubsza wygląda. Fotograf stoi tyłkiem do płotu frontowego (z lekkim skrętem tegoż tyłka w kierunku wschodnim)

Obrazek

Z zadowoleniem stwierdziliśmy, że nasze trawy ozdobne jednak postanowiły zaakceptować siedlisko i w przyszłym roku powinny wyglądać całkiem ładnie. Kilka z nich zachowało etykiety (albo wciąż walające się w pobliżu doniczki, w których przyjechały) , więc dla zainteresowanych wklejam ich zdjęcia:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z pewnej perspektywy wygląda to tak:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tego rozpoznacie bez trudu.

Obrazek

I jeszcze raz kępa kosmosów.

Obrazek

Weszłam do domu, żeby sobie gardło przepłukać. Jak widać, niektórzy już nieludzko zmęczeni zrobili sobie przerwę wesoły

Obrazek

Obrazek

W. zakończył koszenie i zabrał się za sadzenie większych egzemplarzy roślinnych.

Obrazek

Obrazek

Ja poszłam z małymi bylinami na ziemie odzyskane, czyli na te dwa ostatnio obsadzone poletka i po posadzeniu roślinek w wolnych miejscach, powtykałam znaczniki z nazwami. Generalnie mieliśmy kilkumiesięczny problem, który wydawał się nie do rozwiązania niczym Węzeł Gordyjski: otóż w domu warszawskim mieliśmy permanentny niedobór znaczników, za to dwa markery do opisywania roślin. Na wsi znaczniki się znalazły, za to występował brak czegoś sensownego do pisania na nich. Sami widzicie, że sytuacja patowa bardzo szczęśliwy. Ale geniusz ludzki zwyciężył i... W. zakupił flamaster do płyt CD w Wisznicach! Dodam, że planujemy dokupić znaczników do ogrodu miejskiego bardzo szczęśliwy

Przywieźliśmy dwie róże, które kurier dostarczył w momencie, kiedy W. pakował się do wyjazdu po mnie na lotnisko. W. zatem wrzucił pośpiesznie pudło do samochodu nie zwracając uwagi na zawartość i tak róże znalazły się na wiosce. Ja raczej planowałam umieścić je w miastowym, no ale skoro przyjechały postanowiłam zaryzykować i posadzić je w strefie teoretycznie bardziej niesprzyjającej klimatycznie.
To był mój pierwszy zakup w sklepie Starkl i mam pewne obawy, poniewaz róże są z gołym korzeniem, który to korzeń wyglądał dość mizernie, okropnie poprzycinany przed wysyłką.
Różę Kew Rambler posadziliśmy przy jednej z jabłoni, ponieważ ma długie przewisające pędy, jak sama nazwa wskazuje i jak raz nadaje się na obrośnięcie starego drzewa.

Obrazek

Zalaliśmy solidnie wodą, bo ziemia sucha jak pieprz.

Druga róża Elfe poszła pod spichlerz, tam jest miejsce osłonięte i ciepłe. A ziemia to czysty obornik! Mam tylko wątpliwość, czy nie za blisko budynku posadziliśmy. W. twierdzi, że skoro ma mieć w spichlerzu docelowo Izbę Sinobrodego, to niech mu różyczka ozdabia front.

Obrazek

Usiedliśmy na chwilę na zaimprowizowanej ławeczce (dwa pniaczki i decha) i patrzyliśmy przed siebie jak cielę na oborę bardzo szczęśliwy

Obrazek

W. wydłubał kolejny dół, tym razem pod głóg, który ma nienormalnie duże owoce, stąd nazywa się wielkoowocowy. Spodobał nam się swego czasu na naszego znajomego w ogrodzie. Tym samym obok dereni, forsycji i głogu dwuszyjkowego rosnącego od studni wzdłuż dojazdu do stodoły mamy jeszcze jednego badyla wesoły O takiego:

Obrazek

Obrazek

Tu słabo, ale trochę widać przy sporej dawce wyobraźni tenże szpaler krzewów po lewej stronie alei wjazdowej. Niektóre byłyby już całkiem dorodne, gdyby nie spotkanie z kosą spalinową W. No, ale co ich nie zabije, to podobno wzmocni wesoły

Obrazek

Podumałam nad cebulkami przywiezionymi z Warszawy i ostatecznie zadecydowałam, że tu do ziemi pójdą tylko lilie drzewiaste zakupione na Święcie Kwiatów,Badyli i Robali w Skierniewicach. Reszta jednak wróci do miasta, bo chciałabym jednak oglądać je wiosną w rozkwicie, a tu jesteśmy raz na miesiąc i mogę się nie załapać. Obcięłam liście mieczykom, cebule zapakowałam do siatek nylonowych i zawiesiłam do wysuszenia w sieni.
W. tymczasem wyrył potężną norę pod azalie i wywalił do niej wór torfu kwaśnego. Wymyślił sobie, że posadzi je w grupie, która zarówno w fazie kwitnienia jak i przebarwiania jesiennego będzie stanowić pstrokatą plamę. W grupie mamy odmiany następujące:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Krzewy zostały wetknięte w norę, posypane kolejnym worem torfu wymieszanego z glebą rodzimą.

Obrazek

Obrazek

Wszystko oczywiście pod ścisłym nadzorem i czujnym okiem fachowca od kopania nor wesoły

Obrazek

Fachowca trzeba było chwilowo uziemić, bo przyszła kicia tambylcza i dostała obiad.

Obrazek

Czas biegł nieubłaganie, trzeba było jeszcze podlać całe towarzystwo solidnie. W. w ostatnim etapie sadzenia powiększył naszą plantację malin o 10 kolejnych krzewów.

Obrazek

A na niebie działy się takie oto rzeczy

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czas był najwyższy na pakowanie gratów, ogarnianie domu i przygotowanie do drogi powrotnej. Zjedliśmy resztki ogórkowej, pozbieraliśmy śmieci do wywózki, odczytaliśmy licznik wody, co wiązało się z mozolnym wydłubywaniem klapy do piwnicy, która zaklinowała się w otworze. Przed spuszczeniem i zakręceniem wody z obawy przed mrozami wykąpaliśmy się, następnie zainstalowaliśmy zwierzaki w samochodzie. Wyskoczyłam jeszcze pożegnać się ze słońcem.

Obrazek

Obrazek

Koniec godnego życia. Do następnego razu!

TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA


_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
Electra28.04.2024 15:08:33
poziom 5

oczka

Przejdz do góry strony<<<Strona: 19 / 56>>>    strony: 123456789101112131415161718[19]20

  << Pierwsza     < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » NASZE PIĘKNE OGRODY » WSI SPOKOJNA, WSI WESOŁA CZYLI C.D.N. CHOĆBY NIE WIEM CO :)

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny