Rozmowy przy kawie (39)
Marysiu, rozumiem Cię, bo ja choć troszkę młodsza, też już nie mam czasem siły jeździć do Wrocławia, choć robię to rzadko, ale u nas nie ma potrzeby realnej pomocy, raczej jest kwestia tego, że mama chce widywać wnuczki i mnie (w takiej właśnie kolejności wesoły ) a nie lubi naszego domu, wsi etc. A u Ciebie nie dało by rady pójść na kompromis, że mama zostaje na starych śmieciach, ale zamiast ganiać córkę wte i wewte ma na miejscu stałą pomoc, a Twoje wizyty mają charakter stricte rodzinny i towarzyski, a nie roboczy?

Tymczasem urobiłam się przy pakowaniu i tak pewnie mnóstwa rzeczy zapomnę, ale trudno. Sernika nie będzie, bo mnie siły opuściły, trudno jestem ChPD i to się nie zmieni, raczej będzie nasilać aniołek Zresztą już nie muszę, urodziłam Sarębardzo szczęśliwy Ledwo ojciec wszedł do domu, to kombinacją przekupstwa i podlizyństwa wmanewrowała go w sprzątanie swoich zabawek i zrobiła to tak, że jej prawie na kolanach dziękował, że zgodziła się sobie pomóc, a następnie z żelazną konsekwencją wyegzekwowała złożona dwa tygodnie temu obietnicę zabawy, tak że wyszło, że łachę wielką robi i ojciec musi prosić, żeby raczyła....no, to czego ja nie osiągnęłam przez 10 lat wychowania małżonka, ona załatwi w kwartał... bardzo współczuję temu nieznanemu jeszcze młodemu człowiekowi, który kiedyś zostanie moim zięciem, a R. niech się modli, żebym długo żyła, bo jak owdowieje i trafi pod opiekę córeczki, to będzie do 90-tki zapylał jak użyteczna lokomotywa Tomektaki dziwny


  PRZEJDŹ NA FORUM