Rozmowy przy kawie (39)
Marysiu śląska. Większość z nas ma te problemy. Rodzice mają " swoje lata " , my czasami już też.
I swoje choroby i zawirowania życiowe. Oczywiście nie mówimy o tym, bo po co ich martwić.
Trzymamy ich w błogiej nieświadomości a oni mają już osłabione wyczucie naszych zachowań.
Siostry L, opiekujące się rodzicami bardzo skarżą się na zmęczenie. Również na to, że rodzice zatracili zdolność
oceny warunków i możliwości.
Są na etapie cen sprzed lat, całego świata sprzed lat.
Ja, gdy byli u mnie, rozmawiałam z nimi szczerze i prosto. Tak, by mogli zrozumieć i nie poczuli się niekomfortowo.
Pytałam na przykład, czy ich dzieci decydowały o przeprowadzkach, zmianach szkoły, zmianach warunków życia, pogorszenia tego życia. Czy wymuszały, żądały więcej niż mogły mieć ? Czy pracowali ponad siły na rozrywki, zabawę, zachcianki dzieci, przekraczające ich możliwości.
Mówili, że dzieci żyły tak jak musiały.
A ja mówiłam, że nic się nie zmieniło. Nadal żyjemy tak jak nas stać. Możemy chcieć, marzyć, pragnąć , stawiać żądania, warunki a życie jest jakie jest.
Pytałam, czy dzieci były egoistami. Czy stawiały własne chęci ponad możliwości rodziców, czy zmuszały rodziców, by żyli tak, jak wygodnie dzieciom.
Mówili, że nie.
I znów pytałam, czemu więc uważacie, że dzieci muszą zburzyć swoj świat, by sprostać waszym wymaganiom. Czy to nie egoizm, nie stawianie własnej wygody ponad możliwości i sposób życia dzieci.
Dużo rozmawiałam i szukałam porozumienia.
A teraz nie mam i nie chcę mieć wpływu na ich postrzeganie obowiązków dzieci i sposób w jaki to egzekwują.
Ale zauważyłam, że czasami wcześniej nie pomyśleli o tym o czym rozmawialiśmy.


  PRZEJDŹ NA FORUM