Rozmowy przy kawie (38)
Cześć, cześć. Cholera, tak to jest, gdy wieś jedzie do miasta. diabeł
Pojechaliśmy wczoraj rano do Gdańska na butowe zakupy.
Jako, że wiosna za progiem, L nie ma butów. Chroniczna przypadłość. W S butów nie kupiliśmy, bo albo "z czubamy" jak u klauna albo garniturowe albo wojskowopodobne trepy.
I albo czarne albo beż. Nie ma mowy o granatowych, antracytowych.
No więc do Gdańska. Buty kupiliśmy [od razu 2 pary, żeby było na zaś]. Sobie kupiłam też fajne butki, czarne z lamówką z postarzanej skóry i kompatybilną, skórzaną torbę w stylu teczki politiczeskowo rukowaditiela [ jakoś tak]. Ale lubię duże torby [ ciekawe, dlaczego] diabeł
Zganialiśmy się jak charty. Nienawidzę tzw. galerii ale siła wyższa.
Wyjeżdżamy o 17 z Gdańska. Mgła jak cholera. Niby czerwona ciężarówka światła ma lepsze niż mały samochód ale L już zmęczony. No więc szukamy w Sopocie noclegu.
Hotel ma być na tyle dobry , żebym poczuła, że nie jestem damą na "łan łej tyket" ale na tyle skromny, żeby nie wyglądać gorzej od pań sprzątających.
pan zielonypan zielony

I chcę słyszeć i widzieć morze. Jest . Orientalny, znany z poprzednich pobytów. Morza nie widać, bo mgła ale słychać.
Na kolację ja dobry omlet a L. wątróbkę z jabłkami. diabeł
Pokój z dwoma łóżkami. Trochę uwierają w d... wachlarze położone na kołdrze. zdziwiony
Gadaliśmy, spaliśmy, ja uchyliłam okno i słuchałam morza. Rano w drogę.
Teraz zadzwoniła moja córunia i dokładnie powtórzyła się rozmowa z synuniem, który 7 razy pytał, czy się gdzieś nie "rozczaskaliśmy". pan zielony
I tyle. zakręcony


  PRZEJDŹ NA FORUM