Rozmowy przy kawie (37)
Dzień dobry [jak dla kogo].
Wczoraj jechałam w przedziale dla niemów i skrzywdzonych przez los. Nikt nie powiedział ani słowa i wszyscy mieli miny osób mocno poturbowanych przez życie.
Pociągami jeżdżę rzadko i chyba przez lata coś mi umknęło.
Ja z idiotyczną przyjemnością oglądałam krajobraz za szybą, choć okołotorowe okoliczności przyrody do atrakcyjnych nie należą.
Na miejscu miałam suprajza w postaci koleżanek z lat młodości [poznałyśmy się po nazwiskach rodowych].
Ponieważ zaopatrzyły się w zdjęcia z epoki, po godzinie szczęka odmówiła mi posłuszeństwa. Jak mogłyśmy tak się ubierać.zdziwiony
Męscy przedstawiciele gatunku wycofali się dyskretnie i z widoczną ulgą i mogłyśmy bez cenzury wymieniać się wspomnieniami.
Wstałam pierwsza jak na wieśniaczkę przystało i zrobiłam śniadanie.
Reszta emerytek odsypia zarwaną noc.
Co z tymi dziećmi ? Poczekajcie trochę, dorosną i będą partnerami w rozmowach i przyjaciółmi na dobre i złe.
Każdy musi przejść przez wszystkie etapy bycia rodzicem. A potem usłyszycie , jak dzieci powtarzają nasze prawdy swoim dzieciom. Bo nic się nie zmienia.
Ja byłam za stopniowych " popuszczaniem cugli ", zwiększałam obszar samodzielności ale i odpowiedzialności .
I wiem jedno, jak dzieciak chce coś zrobić - to zrobi. Trzeba zadbać, by był bezpieczny podczas macania nogą gruntu i szarpnąć za kudły, gdy wciąga go wir.
Uczenie się życia to jak każda samodzielna nauka. Trzeba kilka razy schrzanić, żeby uzyskać zaplanowany efekt.
Mamy dobre życie [w porównaniu] i cieszmy się nim.
Do potem.


  PRZEJDŹ NA FORUM