| Rozmowy przy kawie (37) |
mariaewa pisze: Pat, jak to strasznie zabrzmiało. Szaleństwo starszej pani - nie ugotować obiadu. Pójdę dalej. Nie umyję się. Dni bez " wolnego wyjścia " do pracy ogrodowej są takie same. I ciągną się jak guma w PRL -owskich majtkach. Co u naszej biedroneczki ? Gorączkuje ? Przytul od babci. coraz mocniej krzepnie we mnie podejrzenie, że biedroneczka wykonała mistrzowską mistyfikację...kropeczki ma cokolwiek blade i nieliczne, lekko pokasłuje, ucho nie boli, gorączki brak, za to humor nieodmiennie świetny. Wiem, że nie lubi przedszkola i boi się tłumu, ale naprawdę nie mam ruchu - jak nie będzie chodzić to umrze z nudów, a jak będzie umierać z nudów, to umrze także z głodu, bo nie da mi zarobić..modlę się, żeby ją do tej zerówki przyjęli od września, albo żeby wydoroślała na tyle, żeby przedszkole nie było takim potwornym stresem... A brak obiadu to tylko poczatek szaleństwa - zyskasz wolność od garów, możesz wykorzystać ją do uczynienia czegoś bardziej szalonego, aczkolwiek w tym wypadku przychodzą mi na myśl czyny wymagające raczej umycia się... |