Rozmowy przy kawie (37)
U mnie łazienka chwilowo jest. A nawet dwie + kibelkownia parterowa. Czyli 3 kibelki do pucek, to jakby ktoś narzekał na brak pracy łazienkowej. Śniegu za to już nie ma.

Mario , stare kamienice w Krakowie, gdzie wynajmowałam mieszkania i w Poznaniu, gdzie mieszkał syn, też cudne od frontu a w podwórzu tragedia . Plus obezwładniający odór kociego moczu, starzyzny i czasami kloaki. diabeł
Ja mieszkałam w XIV - wiecznej , gotyckiej kamienicy , która z pobliską , gotycka katedrą , budynkiem poczty i straży pożarnej wpisana byla do europejskiego szlaku budowli gotyckich.
Mieszkanie wysokie, duże, piękne, klimatyczne. A w łazience półtorametrowe okno wychodzące na ..... szyb wywietrznikowy z truchłem gołębi, ich piórami, resztkami gniazd i odchodami.
Łazienkę zrobiono w tym pomieszczeniu zapewne ileś lat temu , nie wiem, czemu miało służyć to okno a nie wolno było nic ruszać. Okno zamknęliśmy na amen, zasłoniliśmy " meblem stylowem ", ale ciągle słychac było gołębie.
Gdyby nie wyobrażnia i zapamiętany widok, być może lubiłabym te odgłosy.
Podwórko wyglądało jak z angielskiego dreszczowca, jakby za chwilę ktoś miał poderżnąć mi tam gardło a smaku dodawał mu otwarty górą śmietnik, w który wskakiwały bezpańskie psy i tłukły się calą noc aż ktoś litościwy otworzył dolne wrota i wypuścił je.
Moja wybujała wyobrażnia pracowała a świadomość, ilu ludzi mieszkało tu na przestrzeni wieków trochę przytłaczała.
Nie lubiłam nigdy mieszkać " po kimś ", czasami czułam złe wibracje, czyjąś krzywde, cierpienie, lęk.
Uspokoiłam się dopiero we własnym, " czystym " domu.


  PRZEJDŹ NA FORUM