Rozmowy przy kawie (37)
Bea, mega.
Mesiu, tu nie chodzi o brak chęci czy siły do roboty. Chodzi o ogromny lęk przed zmianą czegokolwiek . Ale dotyczy tylko domu. Co ciekawe. Wszędzie w innych dziedzinach , to ja jestem ta bojąca. To nie tak tez ,że nie szanuje mojej roboty czy nie podziwia. Jak zrobiłam kuchnię no i rzeczona mamusia przyszła i komuś mówiła ,że "oni zrobili kuchnię" , podniosło mnie strasznie , acz od razu em sprostował : nie, to Ania sama robiła. O panele w pokoju to dręczyłam chyba ze 2 czy 3 miechy. Ale jak to zrobimy, kto nam to zrobi i takie tam. Bo mamusia nauczyła , że ona nie umie. Jak żarówka puknie to ona leci do sąsiada , da mu dychu coby zrobił , bo ona nie wie. A ja z tej innej rasy jezdem. Co robi i nie pyta. A ja sama chwytam i robię. I jak głupia ciesze się z wyrzynarki od Mikołaja. Jak by była kilka miesięcy wcześniej, panele by leżały w 1 dzień, a nie w 3... A tak wszystko ręcznie. Tymi renacami. A jak się potem cieszył!! jak dziecko. I dziś dumny z tego . Ja się boję zmian na zewnątrz, a on w środku. Ja się kryję i robię cichaczem, a on "kopie mnie w de " żebym wyszła do ludzi. I tak funkcjonujemy... A w sumie , ja lubię sama zrobić pan zielony

Ewo, po dzisiejszych rozmowach w urzędach wnioskuję, że nie skuję ich w ciągu najbliższych 3 lat... Więc muszę coś wymyślić , żeby nie zwariować .
A na tym blogu piknie wygląda ta praleczka ! taką zrobię!


  PRZEJDŹ NA FORUM