Rozmowy przy kawie (37)
Bry. zakręcony Zostałam sama z kotłem. Palenie idzie nam jak krew z nosa. Długo nie mogliśmy go rozpalić. Rozkminiamy go powoli, bardzo powoli. Dziś rano drugie odpalenie i jest lepiej. W nocy, jak wstawałam o 2.00 grzejniki były ciepłe, ale po wstaniu już zimne.To i tak biorąc pod uwagę fakt, że w tamtym piecu grzejniki zimne były najdalej po godzinie od dołożenia. Dom wyziębił się przez te prawie 2 dni niepalenia i temp. nie powalają jeszcze. Zauważam jednak, że szybko człek przywyka do niższych temp i nawet to nie przeszkadza.

Nie mogliśmy tego kotła rozbuchać i kopci okropnie, ale dziś już go chyba rozbuchałam. Leci z niego, płynie nawet jeszcze dziś, mam wrażenie. Te dymienie jest najgorsze. Nic nie widać, tylko dym, przy każdym dorzucaniu. Może dlatego, że jeszcze nie wypalony... Nie wiem, głupia już jestem i zrezygnowana. Stary piecokominek chyba tak nie kopcił a palił też w miarę czysto.


  PRZEJDŹ NA FORUM