Rozmowy przy kawie (36)
No to jest rzeczywiście w życiu, tak jak Mesia pisze - te 'najgorsze' dzieci zostają na koniec same z rodzicami... u nas dziecko najbardziej hołubione od 20 lat wywija numery i angażuje swoim życiem cały świat, więc nie ma już czasu ani możliwości mamą się przejąć czy zająć...na szczęście zostaje nas dwie do roboty, choć ze względów geograficznych, fizycznie więcej roboty mam ja, ale siostra dzielnie finansuje, co trzeba. U R. podobnie, ukochany synuś właśnie usiłuje się wykpić z opieki nad rodzicami, choć sytuację życiową ma taką jak siostra Ewy....no i synuś niezbyt lubiony wraz ze znienawidzoną synową grzecznie lata i załatwia co trzeba...

Ale trudno, bywa, tymczasem dziecko nadmiernie hołubione ma termin cesarki szczęśliwie dzień przed moimi urodzinami - szczęśliwie, bo pamięć coraz gorsza, łatwiej zapamiętać znajome daty wesoły A cioteczne wnuczę ma psi obowiązek urodzić się w urodziny swojej prababci, bo za dużo już nas, żeby sobie tak terminy z nosa wybieraćtaki dziwny

pobabciowałam w szkole - przepiękne przedstawienie dzieciaki zrobiły! Pani fantastycznie umie dowartościować te swoje dzieci - role najbardziej eksponowane przydzieliła dzieciakom nieśmiałym albo z wadami wymowy - płakać mi się ze wzruszenia chciało, jak widziałam, jak maluchy się napinają i stają na wysokości zadania. A Flo miała rolę wymagającą pracy grupowej, co przy jej ograniczeniach też stanowiło mega-wyzwanie, które zaliczyła na szóstkę aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM