Rozmowy przy kawie (36)
Podobno dzisiaj najbardziej depresyjny dzień w rokuzdziwiony.
Nie u mnie...
Sporo zrobiłam. Sunia ostrzyżona i już widzi świat, domek ogarnięty, był smaczny obiadek, uszyłam 3 poduchy i 5 przygotowałam do zszycia (długo trwa odmierzanie i takietamy precyzyjne)-na koniec maszyna się zbiesiła. Nic to jutro ją udobrucham. Wyjaśniło się trochę zawodowo i umówiłam się na piątkowy kulig.

Mesiu, gdybym zrobiła tyle prac siłowych, o których piszesz, padłabym jak kawka. Za takie jak węgiel czy odśnieżanie nawet nie próbuję się zabierać. Mój kręgosłup mógłby mi tego długo nie wybaczyć i domagać się pozycji horyzontalnej i bliskiego kontaktu z tym przystojnym rehabilitantem. Zostawiam facetom, szczególnie Dużemu Dziecku, jak ma na darmo na siłce ciężary przerzucać, to niech tę energię wykorzysta na pomoc matronie I stopnia-Pani Matce i ojcu swemu.

Misiu, u nas był w sobotę. Jestem mile zaskoczona. Wiele się zmieniło w tym temacie ostatnio i to można nazwać dobrą zmianą. Spokojnej nocki.


  PRZEJDŹ NA FORUM