Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.3


Bardzo się cieszę, że tak się Wam podoba moja nowa kuchnia wesoły Jutro, jak nic się nie zmieni i do pracy mnie nie zawezwą, to będą wieszane półki, wieszaczki i gablotka. Dziś robiłam fotki, po czterogodzinnym odśnieżaniu. Lubię to strasznie, a ponieważ mam wszędzie trawę, to muszę to robić ostrożnie, żeby jej za bardzo nie odsłaniać.
Najpierw środek, zwłaszcza przed schodami, bo tu przy awarii wodociągu koparka straszne szkody nam zrobiła i beton się zapadł...... Jest dół, więc gdy topnieje, to pływamy.....









Śnieg zgarniam pod drzewa i na roślinki. Najwięcej pije duży świerk i większość śniegu idzie pod niego i na skalniak. O 18:00 znowu napadało, wiec jutro znowu jazda na łopacie wesoły Towarzyszy mi oczywiście Yogin, ale i on po czterech godzinach ma dość. Koniec środka, który ciągnie się od bramy aż pod orzech....
Ruszamy teraz koło warzywnika.... Tu się naszuflowałam. Przeniosłam cała poduchę 50cm i roślinki będą mieć wodę wesoły







Po małym odpoczynku, bo się zmachałam okrutnie, ruszyłam w ogród, by zrobić na nowo ścieżki do kompostownika i dla Yogusia wesoły Ptaki już czekały na swoja porcję ziarna.




Ta fotka jest zrobiona do tyłu, jak już się przedarłam z łopata za maliny, bliżej kompostowników, do których też zebrałam śnieg i jest czubato wesoły




Teraz już labirynty po części ozdobnej koło trzech gruszy, aż do kącika Yogina, gdzie ma widok na całą ulicę, ponieważ działka sąsiadów jest cofnięta i ulica jest szersza za końcem naszego płotu wesoły






Ten widok bardzo lubię, ławeczka na popołudniową kawkę przy cyprysach. Odwracamy się z 'kącika' Yogina do tyłu i widzimy cały ogród... oraz dom.





Teraz ruszamy wzdłuż płotu 'ścieżką Yogina' (strasznie dziś dużo tego futrzaka) i odśnieżamy by mógł biegać. Łopata tez służy jako narzędzie do otrzepywania jałowców ze śniegu.




Tu skręciłam w stronę domu za papierówką, by połączyć ścieżkę z tą na części warzywnej, za pergolami..... Dzielny Alchymist, który miarę przebrał pod dużą kołderką śniegu zimuje. Poszuflowałam trochę na szczycie domu ładując śnieg na szpaler z różami. Na koniec zrobiłam ścieżkę przy jałowcach za studnią, bo ich nie otrzepałam jeszcze....





I to już koniec zimowego dnia w Baśniowym.... lubię zimę. Muszę zrobić projekt nowego, dużego i nieosiągalnego karmnika dla Tyćki, karmnika dla ptaków. Dziś ziarno sypałam na tacki, bo ostatnio zobaczyłam, jak się 'japończyk' zaplątał w szczebelki brzozowego karmnika. W piżamie wyskakiwałam rankiem, ale na szczęście dał radę. Karmnik zdjęłam. Drut i słaba brzoza to złe połączenie. Muszę zrobić 'mega wypasiony' karmnik, który stanie na tyłach ogrodu. Tam jest ptaków więcej, bo tu Tyćka rządzi..... i poluje.... widać?




aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM