Rozmowy przy kawie (36)
Witajcie z rana.
Taaa z rana, nawet nie wiem kiedy minęło. Szalag by to. Czemu faceci to takie ... no , to co pisała Zuzia. Do 3 tygodni piec sygnalizował ,że komin jest w stanie wskazującym. Ale nie, no co ty i wszystko inne. Za pół roku. Idę wczoraj wieczorem zasypać piec, a tu cała , no cała piwnica dymu. Nogi mi się ugięły , no tylko pożaru tfu tfu mi trza. Zbiegam na dół na wdechu, otwieram okno, włączam wiatrak wyciągowy , tchu brakuje , oczy szczypią. Dobiegam do pieca - no z pieca się kopci. Jak nie z pieca to znalazł dym dziurkę w łączeniu rury z kominem i z tam tąd wali dym jak z indiańskiego ogniska. Wyłączyłam sterownik, dmuchawę i dawaj rozrabiać (o naiwności kobiety marnej) zaprawę żeby dziurkę zakleić. No cóż , dym z tej przestał się wydobywać, zaczął z tej obok. Zrozumiałam , że problem jest w kominie , nie w piecu. Pozostawiłam więc wszystko, a była już godzina po 1 w nocy i odeszłam w objęcia snu. Rano zdałam sprawozdanie emowi, a ten się uwziął przed pracą napalić mi w piecu. Zawiozłam dzieci , zakupiłam gips budowlany , załatwiłam sprawę urzędową , wracam, a w domu mąż , który jeszcze do pracy nie wyszedł , otwarte wszystkie okna i dymu jak w wigwamie. Zabić? Zastrzelić? Komina nie ruszy , bo trzeba wytargać drabinę dłuższą z gospodarczego , na mojej domowej na poddasze nie wbije. Poszedł do pracy. A ja pozostałam w tym wigwamie wel wędzarni. Robię rachunek sumienia , kogo mogę poprosić o pomoc, bo kominiarz nie przyjdzie (śnieg na dachu) okazuje się że sąsiadka w domu, szybki telefon, potrzyma mi drabinę. Wgramoliłam się z tej mojej domowej. Wyczystka zarośnięta, a wkoło niej wydobywa się dym. Więc komin zatkał się tam gdzie się bałam najbardziej - powyżej linii dachu. Dymu pod dachem , że siwo. Ale cóż , znalazłam pręt z starej suszarki sufitowej i dzięki niemu udrożniłam ile się dało tego komina. Zassało . Pali się. Ja wyglądam jak ... A co Wam będę opowiadać. No przecież facet zrobi, nie trzeba co pół roku przypominać...
Dopiero zjadam śniadanie i trzeba do pracy się brać. Zapalę sobie jeszcze w kaflaku, wigwam się wyziębił.
Kawę dostawiam, no i lecę ...


  PRZEJDŹ NA FORUM