Rozmowy przy kawie (36)
Tak, coś jest w powietrzu, ale tak jest co roku. Dwa lata temu jedna z córek przeszła wirusową chorobę i kasłała pół roku. Takie niezbyt dokuczliwe kasłanie, ale jednak denerwujące było. Samo przeszło, ale antybiotyku nie podałam, bo po co. Robiłam tylko badania, jeździłam po specjalistach i nic nie wykazywało. Moja mama złapała pod koniec grudnia zapalenie krtani, jakieś takie upierdliwe, że już drugi antybiotyk, a dalej chrypi. Moje pytanie było po co antybiotyk na wirusy. Mówiłam jej, że nie wzięłabym. Takie bywają wirusy i tu tylko czas i cierpliwe branie medykamentów naturalnych, ziołowych. Nic nie da przyspieszanie. Wiele razy wyrzucałam receptę na antybiotyk do śmietnika i ta decyzja była dobra. W zamian dawałam zioła. Dziś z byle powodu przepisują antybiotyki, a ludzie bezmyślnie łykają wszystko co uczony zapisał. Ostatnio doktor mi wyrzuty robiła czemu nie jem mięsa. „Bo powinnam”. NIby lekarz, ale na temat odżywiania wiedza jest nikła. Nie ma holistycznego podejścia do człowieka w dzisiejszej medycynie. Trzeba samemu myśleć, samemu się orientować. Ze mnie się śmieją, że przy trójce dzieci jestem jak lekarz, tylko recept nie mogę pisać. Ale to prawda. Za zaufanie do lekarza można czasem słono zapłacić. Niby chodziłam co 2 miesiące na wizyty, kontrole. Mądrzył się, że niektórych leków rodzinny wypisywać nie może, bo się nie zna. I zakazał mi. Ale zawsze miałam wynik dobry. Zawsze sama wiedziałam o który lek poprosić. Zaprzestałam, jak mnie opieprzył. Teraz wynik mam niezbyt dobry i nie wiem co dalej. PLuję sobie w brodę, że głupia słuchałam. Z całym szacunkiem, do lekarzy na naszym forum, ale tak się na tych medykach już przejechałam, że moją zasadą jest :nie ufaj, podważaj, miej w czterech literach jego zdanie,że jest dobrze, ważny jest papier, dokument i badania. Miałam nie wracać do tego lekarza już, ale wrócę, bo nie mam kasy na prywatnego. Tylko tym razem już wiem jak z nim gadać. Już się nie dam zbyć. diabeł


  PRZEJDŹ NA FORUM