Rozmowy przy kawie (36)
Witajcie
Napisaliście tyle ,że biegnę z jęzorem na plecach.

Bożenko- dziękuję serdecznie. Nie mówię ,że kiedyś nie pojawię się zaryczana z hasłem "chodź w las" zdziwiony żartuję . Ale będę pamiętać. Jeszcze jak mi wskażesz miejsce zakupu papu dla piesów to będę w pełni szczęśliwa (i on też).
Co do smogu - niestety , teraz rządzi kasa , a nie dobro i mądrość, więc wietrzenie miast schodzi do mrzonek. A jest niezbędne i skuteczne nawet przy dużych wieżowcach.
Pat, wierzę , że tacy istnieją , a wiesz co jest najgorsze? Że ja mam świadomość własnej ułomności, nie umiem ogarniać swojej przestrzeni tak, jak bym chciała i ciągle patrzę na takich właśnie i umieram z zazdrości choć nie powinnam. U mnie jest bałagan, permanentny . Ciągle coś gdzieś czeka na coś , leży po coś ja nie wyrabiam, no i tak już jest. A ja ciągle żyję z wyrzutami sumienia ,że inni mają taki sterylek a ja chlewik.
To jak z tymi pazurkami, Małgosiu, ciągle miałam problemy , bo inne mają takieeee piękne ( nie że długie, bo ja miałam długie), takie kolorowe, szykowne, a ja jak ten lumper. W lecie ogród - zadbam w zimę - nie będę w ziemi grzebać - taaaa ale w piecu muszę częściej... Teraz zainwestowałam w hybrydy, chiński wyrób ludowy z ali i tylko raz na tydzień dwa poświęcam pół godziny i wyglądają porządnie. Nie wstydzę się już . I ziemię wytrzymują i ostatnio klej elastyczny do kafelek ( kładłam mężowi w piwnicy w jego kąciku roboczym) a i piec wytrzymują. Co do pieca, to mamy sztuk 3 w domu. Jeden w kuchni , na charakter paradny , nie paliłam w nim już chyba z 17 lat. Ale jest piękny ( do remontu- drzwiczki i relingi) białe kafle i pasuje do reszty. Drugi to kaflak w biurze. Jest to pokój narożny z 2 oknami i 1 kaloryferem. Teraz mam tu 16 stopni , gdy w pozostałej części domu jest 22. Zaraz w nim rozpalę. I po to właśnie on jest- palę w nim w duże mrozy opędzając mróz jak w "Pojutrze". Trzeci to CO. Pierwszy jaki kupiliśmy był przewymiarowany. Palił jak smok i grzał jak smok.Woda gotowała się średnio raz dziennie. Jak się otworzyło i zapomniało - to albo waliło po rurach, albo się wypaliło na amen. Mieszkam na górce, więc tu wszystko kominem wyciągnie... Jak tradycja każe , puścił w największy mróz i zalał piwnicę. Trza było na cito nowy. Dzieci malutkie, kasy jakoś też , szybkie szukanie co na rynku i co może być w przyszłości do rozbudowy. I tak kupiłam ten. Powinien mieć dmuchawę i sterownik w komplecie, ale to dodatkowo wtedy 1,5tys . Więc kupiłam goły , a później (za 2 miesiące ) dokupiłam taki zestaw za 3 stówki. Nie z tej firmy , w sensie nie oryginalny, ale pasuje. Sama go zamontowałam i teraz mam luzik. Ustawiam temperaturę na piecu jaką chcę i sterownik ją trzyma. Tylko muszę dokładać i czyścić. Dowiedz się więc Pat , czy takie cudo nie można dodać do Twego pieca.
W domu gwizdało strasznie, bo dach nie był docieplony , a drzwi na strych takie zwykłe pokojowe. Od czasu kiedy dociepliłam dach wełną i membraną zrobiło się naprawdę przyjemnie.Szukam miejsc gdzie ucieka ciepło i je sukcesywnie docieplam. Daje to bardzo dobre rezultaty . Męczę ema za nowe drzwi do domu, ale to chyba będzie nie szybko, bo mam dobre wieści w sprawach zawodowych (napiszę jak będę w ręku trzymała) i kasa potrzebna bardzo będzie. Na ema to ja nie liczę, w sprawach domowych w sensie, sama ogarniam co się da i tyle. On ma motorek w zadzie, ale czasem mam wrażenie ,że mieszka w bloku. Jak ostatnio go pogoniłam odśnieżać , to bulgotał pan zielonytaki dziwny
U mnie też szpital dobrej nadziei. Rano myślałam, że nie mam dzieci tylko hodowlę psów. Takie szczeki odchodzą. Młoda ciągle na inhalatorze z solą fizjologiczną , młody aż się pohaftował z rańca od kaszlu.
Mama u mnie była , przywaliła focha , bo ja mam iść z nimi do lekarza. I co im da? Antybiotyk, po którym każde będzie lecieć na 2 fronty? Żadno nie ma cienia gorączki. Syrop na kaszel inhalator witaminy ciepła kołdra i tyle. Jak lekarz pomaca to ozdrowieje??? Wiem, wredna jestem ale to ona mi naniosła tej dżumy , jak przyjechała i kaszlała.
A że dziś dzień wredoty, to nie odbieram tel od teściowej. Doprowadziła mnie wczoraj do wrzenia. Pamiętacie scenę zakupu butów w Pitbulu? No tak chciałam pojechać normalnie. Tłumaczę jej jak dziecku , mówię , a ona przetrawi to jakimś sokiem zjadliwym i dawaj mojemu do słuchawki jechać po mnie jak po ... no. Wiecie co, jak bym nie siedziała koło niego i nie słyszała , to bym nie uwierzyła w to. Telefon ustawiony na max , więc obok słyszałam. Jak można tak stawać pomiędzy synem i jego żoną? To rodzina jest do cholery, to rodzice twoich wnuków głupia babo, jaką w to wprowadzasz atmosferę??? Jak ta rodzina potem funkcjonuje??? Ehhhh dobra, bo mnie poniosło.
Idę się wyżyć na czymś fizycznym, bo papierki mnie nie uspokoją .
Kawy stawiam , mnie już nie trza diabeł


  PRZEJDŹ NA FORUM