Rozmowy przy kawie (35)
A mężuś póki co tylko beka, tak mu dziwnie, ale nic poza tym. Ja jestem ściśnięta stresem i też nic poza tym. Śpiewam moją mantrę, bo od samej choroby, bardziej źle znoszę myśl o niej i to, że ktoś cierpi. Piję moje ziółka ukochane, dawkuję sobie i em probiotyk, i czekam. Dla wszystkiego, jak nic nie zjem, to nie będę wymiatać. Może nie zejdę z głodu o samych ziółkach, wodzie i suchym chlebie.
Wymyśliłam, że poproszę „zięcia” coby ubłagał po znajomości magister z naszej apteki, coby może otworzyła mu aptekę i sprzedała orsalit i probiotyki. Dowiozą, zostawią na tarasie, wyniosę córy rzeczy i niech zostanie u chłopaka. Niech się z nami nie styka, może się uchroni.


  PRZEJDŹ NA FORUM