Prace renowatorskie
Drugie (albo i trzecie) życie przedmiotów
Pat sęk w tym, że te różne tekstylia to się gdzieś rozeszły po rodzinie czy co, nie pamietam nie miałam wtedy do tego głowy.
A mój M i teściu i Mama to tacy nowocześni, że wtedy wszystko stare wyrzucali bo można kupić nowe, nawet drzewa z sadu - wtedy gdzieś 20 letnie powycinali. Nie mówiąc o ogromnych ilościach szydełkowych firanek na wielkie okna... pamietam jak je woziłam z babcią na rowerze do tzw. szpanowania czyli chyba krochmalenia i naciągania i później w takim wielkim rulonie wiozlysmy na bagażniku . Firanki moja mama oddała lekką ręka bo przyszli jacyś ludzie niby z filmu czy telewizji i zbierali starocie....

Usprawiedliwieniem jest tylko to, że wtedy nie znałam Was i Kompostownika, a i czasy były inne nastał wolny rynek to nikt nie trzymał staroci tylko kupowali nową tandete!


  PRZEJDŹ NA FORUM