Rozmowy przy kawie (35)
Witajcie wietrznie.
Dobrze Mesia prawi ( w końcu fachowiec, ale też po prostu znająca życie życzliwa innym osoba)o tym pokazywaniu słabości. I nie chodzi o ciągłe jęczenie i narzekanie, ale o danie sygnału, kiedy boja osiąga stan alarmowy i za chwilę coś zacznie się przelewać. Jesteśmy żonami, matkami, przyjaciółkami, córkami. Musimy jednak pilnować swoich granic, bo nikt tego za nas tego nie zrobi, nie dlatego, ze bliscy nas nie kochają, tylko dlatego, że nie siedzą w nas, nie znają naszych wszystkich emocji i mogą nawet nie podejrzewać, że jest niedobrze. Jak powiemy, zrozumieją, a jeśli niektórzy nie zrozumieją, to się przynajmniej nauczą, że czasem możemy powiedzieć coś, co im się nie podoba, więc lepiej uważać i nie przeginać.
Powiedziała ta mądra pan zielony. Sama tak niedawno miałam aniołek.
AniuOp - nie mieszkasz aż tak daleko ode mnie. Jeśli potrzebujesz mruka - socjopatki, która w realu mało co gada, ale cierpliwie słucha, a to co usłyszy, to jak studnię - nikt się nie dowie, to wiesz, możemy się umówić na długi spacer po lesie i wieczorne Polaków rozmowy. Serio. Czasem łatwiej obcemu jak bliskim.


  PRZEJDŹ NA FORUM