Rozmowy przy kawie (35)
Mesiu, zbyt długo walczyłam o tą poprawnośc życia, żeby nim trzepać. Wiem ,że pewnie by należało. Ale widzisz, mam kolegę z liceum, spotkałam go po latach kilku okazało się ... że jest marynarzem. Kosmos co? Pytam ale jak , nie bałeś się , wiesz ,rzucasz wszystko , jedziesz w drugi koniec Polski, bez portu. A on do mnie : Ania , trzeba rozwinąć skrzydła i lecieć , czasem z wiatrem, czasem pod i lecieć. Wtedy uświadomiłam sobie ,że ja nie mam skrzydeł. Nie urosły mi , a jak próbowały to skutecznie je up...lili dobrzy ludzie.
Dlaczego nie podjęłam studiów? Bo się bałam, bałam ,że nie będę miała gdzie mieszkać, co jeść , za co się uczyć. Wiem, teraz wiem, że mogłam choć próbować podskoczyć . Nie lecieć, podskoczyć. Próbować. Ale wtedy .... Eh. Nie ma co się mazać. Dziś to bez znaczenia. Dziś czytam, że do projektu kwalifikują się osoby z niskim wykształceniem - np średnim. Boszzz
Mesiu wiem ,że muszę prosić o pomoc i mówić o słabości. Swego czasu nie wytrzymałam , za dużo już miałam naskładane i zrobiłam emowi karczemną awanturę , że ja już nie mogę , że nie daję rady, że wszystko na mojej głowie, że kiedyś robiliśmy razem, że jak nie wiedziałam to mi tłumaczył a nie zostawiał mnie z miną potępiającego belfra. Bardzo pomogło . Chyba 3 dni sobie składał wszystkie informacje, a potem faktycznie zmieniło się ogromnie.Od tamtej pory dużo szybciej mówię o słabości. I działa .
Dobra do roboty bo się nie wyrobię, kurdeeeee zdziwiony


  PRZEJDŹ NA FORUM