Rozmowy przy kawie (35)
Witam serdecznie.
Czytałam Was w czasie świątecznym, ale milcząco, jakoś tak wymilczeć się musiałam. Nawet coś tam zaczęłam pisać, ale skasowałam.
Ja nieprzejedzona bo trzymałam się diety, jedynie spróbowałam sernika z cukrem brzozowym czyli dużo mniejszą ilością kalorii i zrobiłam babeczki z prawdziwego masła orzechowego - czyli zmiksowanego z samych orzechów bez paskudnych dodatków - i z masy makowej. Zero cukru, zero paskudnego tłuszczu i zero chemii. Smak rewelacyjny bo czuć orzechy i mak, a nie cukier zabijający wszystko. Niczego więcej nie tknęłam i nawet potrzeby nie czułam.
Jutro jadę do Warszawy do swojej pani endokrynolog na kontrolę. Przy okazji wejdę na cmentarz Ewangelicko-Reformowany na Żytniej bo przy tej samej ulicy mam lekarza, chcę sfotografować nagrobek Rudolfa Dolnera - pradziadka moich najbliższych kuzynów. Dlaczego on mieszkał w Warszawie, a jego żona w Orzyszu? Jakoś od wujka nie mogę wyciągnąć informacji, żyje jeszcze córka Dolnerów - Nina, ma 90 lat i liczę na to, że się do niej wybiorę zanim odejdzie.
Święta spędziłam z nosem w papierach i księgach - czyli poszukiwałam przeszłości i kawałek jej odnalazłam w postaci kolejnej pary moich pradziadków.
W domu mam bardzo chorego kota i już brak mi pomysłu na niego i bardzo chorą sunię, która nawet po zastrzykach jest w kiepskim stanie. Dziś podałam czwarty zastrzyk i liczę na jakąkolwiek poprawę.
Za oknem szaleje wichura, co rusz gaśnie światło. Jest szaro, buro i ponuro.



  PRZEJDŹ NA FORUM