Rozmowy przy kawie (34)
Aniu, przyznaje Ci rację w tym, że spora część muzułmanów, raczej tych z tzw. "nizin społecznych" nie chce sie inteegrowac ze spoleczeństwami europy, chce tylko pożyć sobie leniwie na ich koszt. Częśc z nich jeszcze dodatkowo wykazuje agresje i przestęczość, moznaby powiedziec, że sa odpowiednikiem narodowcow u nas, ktorzy krzyczą mniej więcej: "Wpier...limy wam, nieważne dla nas za co, nieważne dlaczego, nieważne po co, ale wam wpier...imy, bo jesteśmy sfrustrowani i nie mamy pomysłu na własne życie i gdzies musimy te frustracje wyładować". No, ale sa tez tacy i wcale nie jakiś margines, którzy chca normalnie żyć. Osobiście znam muzułmanke, ktora od lat żyje w Niemczech, pracuje w mediach i robi wiele dobrego w życiu prywatnym. Oczywiście nie jest jej łatwo, bo nie raz różni fantycy jej grozili, że ja pobija, zabiją za to, że ubiera sie po europejsku, że nie chodzi do meczetu itp. Nie mów, że to wyjątki, bo to nieprawda, jest ich naprawdę dużo.
Jasne, że tu chyba najważniejsze jest wykształcenie lub gotowość do jego zdobycia. Ale ten problem jest wszędzie i nie dotyczy tylko muzułmanów w Europie, ale samych europejczyków też. To samo jest u nas, sa tacy, ktorzy sa problemem społecznym, choc glośno krzyczą, jacy to z nich prawdziwy Polacy i prawdziwi katolicy. Jest też wszędzie zwykły "margines społeczny", określenie z czasów komuny, ale akurat trafne, tacy ludzie, ktorzy nie potrafia się z nikim nijak zintegrować, zawsze sa tylko obciążeniem dla otoczenia.

Ech, mysle, że po obu stronach sa argumenty za i przeciw. Świat to jest jednak porąbane miejsce...






  PRZEJDŹ NA FORUM