Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.3


Z wczorajszego dnia jestem bardzo zadowolona. Główne malowanie skończone, dziś jeszcze poprawię szuflady i dużą półkę do kredensu. Opary farby zniosłam dużo lepiej, bo wpadła mi w oko maseczka, którą używał mąż do gładzi.... Rewelacja! Mogłam normalnie oddychać, mając głowę w kredensie, a reszta to pikuś.... Trzeci i ostatni duży dywan wytrzepany, mrozi się jeszcze na trzepaku całą noc.... aż oszroniony jest pan zielony Dupki wszelkim roztoczom się wymrożą.... Jeszcze dziś trzy maleństwa przetrzepię szybko, przed myciem okien, żeby już nie kurzyć.



Na wczoraj miałam zaplanowane pranie firanek...... dobrze, że do pięciu umiem liczyć! Już prawie uruchamiałam pralkę, lecz poszłam do sypialni, a tam firaneczka wisi i ma się całkiem dobrze.... I z prania nici, m bo mąż do pracy już uciekł..... Gdzie te czasy, gdy się po drabinie skakało. No właśnie, drabina.... Kolejna się rozwala, już się wysłużyła domowa pięciostopniowa.... Trzeba będzie kupić odrobinę większą, bo ta to do bloków była dobra.



Wczoraj zdobyłam się na odwagę i sama odkurzyłam wielka kanapę narożną i za nią też aniołek mężowskim odkurzaczem.... Ja się tego nie tykam, bo strasznie duży jest, a jak się wody naleje, to za ciężki dla mnie, więc te prace mężowi zostawiam aniołek Wczoraj 'na sucho' odkurzałam, a po świętach, jak wielką instrukcję przeczytam, to może się na pranie kanapy odważę pan zielony Dziś mycie okien mamy zaplanowane, jak tylko temperatura na plus wejdzie..... Mąż z zewnątrz machnie, tym ustrojstwem na teleskopie, a ja będę myć wewnętrzne, które zdejmie... Może jednak zdążymy na święta?!



Dziś znowu mysz na wycieraczce....... skąd ta kocica je znajduje?! Mróz trzaskający, a ona codziennie łowi...



  PRZEJDŹ NA FORUM