no ba! Pewnie, że tak, daleko mi jeszcze do Grinswalda, ale w tym kierunku zmierzam....a raczej zmierzałabym, gdyby w tym roku technika nie stała ze mną na bakier - wczoraj ułamałam wtyczkę od oświetlenia zewnętrznego Dziś natomiast odszedł do wieczności mój niezniszczalny 9-letni robot kuchenny, dostaliśmy go z okazji ślubu, ale nie traktuję tego jako złego omenu niemniej awaria wysadziła mi w kosmos plany kuchenne, bo owszem kupię jutro jakiś najtańszy mikser, ale o malakserze z szykanami nie mam co na razie marzyć... ale dzięki namiętnemu śledzeniu ch***ej pani domu nie spanikowałam, tylko dokończyłam mielenie pasztetu malakserem - bo jak czegoś nie mozna, ale się bardzo chce, to można  |