Rozmowy przy kawie (34)
Aniu, a jesteś pewna, że chce? Tak na bank? I z jakie powodu chce? Bo to też ważne. Moje też są bardziej wyobcowane, ale to jest ich wybór i absolutnie nie spowodowany stanami lękowymi czy zaburzeniami. Są w jakimś tam stopniu świadome siebie, a wiem, bo rozmawiałam z nimi o tym. Też kiedyś próbowały nie odstawać, płakały, że są inne, gorsze. Dopóki nie zrozumiały pewnych rzeczy i im przeszło. One chciały tylko dlatego, bo czuły, że powinni chcieć. Bo za normalnych uważało się ekstrawertyków. Nie wiem czy się wysławiam zrozumiale. W sumie na wycieczki jeżdżą, bo lubią kino czy teatr, ale nikt ich nie zmusi, żeby identyfikować się z grupą. NO, wyobcowane jak ich mama. poruszony No, ale dla nas to nie problem. To dla innych tylko czasem jest problemem zrozumieć inność; inny charakter, inny typ osobowości. I to moja w tym rola, by dzieci to rozumiały i były tego świadome. Moja, nie psychologa, nie psychiatrę. Nikt ich tak nie zna, jak ja.


Nie zawsze jest to problem, a jedynie nieumiejętność zrozumienia samego siebie. To jeszcze nie powód do terapii, leków i chodzenia po lekarzach. Czasem wystarczą zwykłe rozmowy z rodzicem, jak u nas. Od tego trzeba zacząć od rozmów; o osobowościach, o charakterach, o inności, wyborach, o wszystkim. Bardzo często to wystarcza, nawet w zdawałoby się trudnych przypadkach. A już nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy niektórzy na wszystko mają jeden sposób; zaburzenia osobowości, terapia, psychiatra, leki. [Nie jest to personalnie skierowane do nikogo z was. Mam tu raczej na myśli, niestety, ale często same grono psychologów]. Sama to przerabiałam w dzieciństwie; inny, znaczy zaburzony. A wystarczyłyby proste rozmowy. Takie, jak ja przeprowadzam z własnymi dziećmi. Tak, postępuję tak, jak ze mną nikt nie postąpił. Póki co wystarczy. Outsiderem być nie łatwo.zakręcony


  PRZEJDŹ NA FORUM