Rozmowy przy kawie (34)
Bry. Czytam o Waszym niewygaszaniu pieców i nie wiem czy się śmiać czy płakać. Chyba jedno i drugie, na zmianę. Jak Wy macie dobrze...zdziwiony Moje „cudo”(bo ani to piec, ani kocioł ani kominek) wygasza się po pół godzinie jak nie dołożę. zakręcony Muszę stać przy nim non stop, na okrągło. Nie mogę sobie wyskoczyć na kawkę, na zakupy, bo trza cudaka pilnować. Nie muszę mówić ile opału używam?diabeł Rozpalam tak 3x dziennie przy tej pogodzie, jak duży mróz to staram się nie wygasić, co jest trudne, jak się zapomnę i czymś mocno zajmę. Ogólnie to „coś” już dawno powinno być na złomowisku, ale zima jest, trzeba czymś grzać. Drzewa muszę sporo się nanosić, a w tym tygodniu jestem sama. Nie ma faceta. Wczoraj się przedźwigałam i dziś z dyskiem mam problem, ale dobre dziecko zostało ze mną, nie poszło do szkoły i mnie wyręcza w obowiązkach, bo sama nie daję dziś rady. Ciężki ten rok, niech się już kończy... Pytanie czy będzie lepiej, bo młodsza i silniejsza już na bank nie będę. zakręcony


  PRZEJDŹ NA FORUM