Rozmowy przy kawie (34)
No, dobra, dobra, ale nie rezygnujmy z pogawędki tylko dlatego, że nie jest doskonała. Zreszta nic nie jest doskonałe.


A powiem Ci, że "gen" otyłości jest. Nie chodzi oczywiście o jeden konkretny gen, ale dzis juz wiadomo, że prawie wszyscy ludzie zdrowi, ale otyli maja pewna prawidłowość białkową dotycząca regulacji procesu odżywiania najogolniej mowiąc. Badania trwają. Optymiści prognozują, że za kilka lat bedzie można badać pewien zestaw substancji odpowiedzialnych za te sprawy i dzieki takim badaniom stwierdzać, czy właśnie stąd bierze sie problem nadwagi u danej osoby. Nie wiadomo, kiedy będzie mozna to jakoś leczyć, ale pewnie bedzie wielki wyścig, bo kto pierwszy wymyśli jak to dobrze wyregulować, zarobi fortunę.

Mówisz o jakimś tam chłopaku, synu aktorki (nie wiem, nie znam). Wyobraźmy sobie, że ma istotnie taki problem, tzn. tego jakiegos tam białka ma mniej niż powinien. A przy tym jest takim typem psycho-fizycznym, ktory nie jest naturalnie zbytnio aktywny fizycznie. A jeszcze dodatkowo nie jest typem towarzyskim, zamiast iść z kolegami na boisko i ganiać za piłką czy łazic po drzewach (umownie, bo dzieci w miastach to za bardzo nie maja gdzie łazić po drzewach), woli posiedzieć z książką czy przed komputerem. Wszystkie czynniki sprzyjaja nadwadze. Rzadko jest tak, że o takich sprawach decyduje tylko jeden czynnik, zwykle jest wiele czynników, bo świat jest "wieloczynnikowy". Jednak gdyby jego organizm dobrze regulował sprawe odżywiania, to prawdopodobnie nawet przy niezbyt aktywnym trybie życia nie miałby nadwagi. Dobrze regulujący te sprawy organizm, nie pobiera więcej pożywienia niż potrzebuje. I to tu jest ten "haczyk". Ruch jest zdrowy także z innych względów, nie tylko po to, by nie tyć, ale nie o to chodzi, chodzi o to, że normalnie wyposażony w to konkretne białko i tak nie utyje. No, a ten, kto go ma mało - tyje, bo organizm nie potrafi sam siebie regulowac np. pod względem apetytu.

A poza tym, co Ty taka pewna jestes, że naciąganie? Różnie to bywa. Przysłowiowa już prawie borelioza daje na przykład właśnie takie objawy. Najpierw moga byc problemy z tarczycą, potem problemy z sercem, a przy tym wzrost wagi... Oczywiście jak to z borelką, nikt nie wie, że ona ja ma i sprawa załatwiona. Kobieta raz chudnie, raz tyje, raz ma cos z tarczyca, raz z sercem, raz i z tym i z tym, a innym razem okazuje sie że właściwie z watroba też...
Nie mam pojęcia, jakie problemy ma ta pani, ale ja juz nigdy nie będe niczego pewna w takich sprawach, bo tego sie miałam okazje nauczyć na sobie i paru innych osobach, ktore widziałam później.

Nie ma żadnej pewności, że ktos tyje dlatego, że za dużo je i sie nie rusza. Oczywiście najczęściej tak właśnie jest, ale najczęściej to nie znaczy zawsze, a to juz wystarczy, by nie wolno było tak zakładać z góry.

Gdy ja zaczęłam nagle tyć, odżywiałam sie absolutnie zdrowo, ważyłam 48kg, codziennie przebiegałam 10-15km, dwa razy w tygodniu przepływałam kilometr itp. Czy to możliwe, że ktoś prowadzący taki tryb życia zacznie tyć? Wydaje się, że niemożliwe, a jednak.
Kiedy poszłam z tym pierwszy raz do lekarza, usłyszałam właśnie takie "mądrości", że to nie jest możliwe. Lepiej by wtedy zrobił, gdyby tego nie powiedział.





  PRZEJDŹ NA FORUM