Rozmowy przy kawie (34)
    mariaewa pisze:

    Docieranie do rodzinnych tajemnic było najgorszą częścią mojej pracy.
    Zawodowo, przebicie się przez szambo, by znależć to na dnie, sprawiało satysfakcje i oświetlało drogę.
    Jako przeżycie samo w sobie, oblepiało mułem na wiele dni.
    Zawsze juz będę patrzeć na ludzi inaczej. Zawsze będę łączyć pewne zachowania czy sytuacje pod kątem uwikłań rodzinnych czy środowiskowych. ...




Właśnie, dlatego kiedys mówiłam, że podziwiam psychiatrów i psychologów klinicznych, bo ta praca wymaga twardzielstwa psychicznego.


Ja oczywiście też niejako specjalizuję się w rozumieniu człowieka w możliwie najszerszy i możliwie najgłębszy sposób i także to niesie ze soba pewien ciężar, ale to jednak coś innego. Poza tym ja mam inna rolę, rolę "opowiadacza" plemiennego, którego opowieść ma pokazać temat, zgłębić i pozwolić znaleźć ścieżke wyjścia na poziomie metaforycznym. Dzieki temu sama mam szanse doznać również tego metaforycznego oczyszczenia (sztuka jest terapeutyczna także dla samego autora, ale to wcale nie znaczy, że problemy poruszane przez niego to koniecznie jego osobiste problemy, może tak być, ale nie musi, im bardziej profesjonalne podejście, tym mniej osobiste problemy autor porusza, to istotna uwaga, bo niektórzy psychologowie mitologizuja literature, twierdząc, że wszystko, co napisano, to osobiste spowiedzi autorow, to podejście dośc naiwne oczywiście) . Psychiatra siedzi w samym środku realnego problemu. No, może podsuwać różne metaforyczne pomoce, jak np. literatura, bo moc terapeutyczna sztuki jest wielka, pod warunkiem, że to mozliwe w konkretnym przypadku - ale on sam stoi wobec realnego problemu realnego człowieka i ...w realnym bagnie niejednokrotnie. Dlatego uważam, że ten zawód wymaga siły i podziwiam to.
(Publiczność bije brawo, mówczyni kłania sie nieśmialo i wycofuje do kuchni po herbatę pan zielony )













  PRZEJDŹ NA FORUM