Rozmowy przy kawie (33)
Ale dało do wiwatu.diabeł
Nie przypominam sobie burzy w grudniu. Nie było tego wiele, 3 wyładowania, ale wywołały pierwotny lęk przed niewytłumaczalnym.
Resztę nocy walił deszcz, deszcz zmrożony, grad, deszcz ze śniegiem.
I żadne tam Staffowskie dzwonienie jesienne. Raczej konkurs dla doboszy, kto mocniej wali w bęben.

Pat, głośne, długie cięcie grubej tektury to swoista manifestacje i wizualizacja, jak może być niemiło, gdy dziecko nie ma nowej gry komputerowej i nie siedzi muląc głowę .
Ja wiem, że kto nie zna wyników jakiejtomelodii lub tańcazgwiazdami [ pisownia celowo zastosowana ] i nie ma nowej gry, nie należy do towarzystwa.
Ekscytujące do granic wytrzymałości dywagacje na temat łączenia się w stada rolników i przyprawiające o szybsze bicie serca przygody Lady Rodzynek na Majdanie w Azji odpadają, nawet jeśli byłaby TV , a nie ma od lat.
I tak się piłujemy ale babka z żelaza, więc się nie " wygła ".
Tęskni za ojcem i czasami daje upust emocjom w sposób dla niego najwygodniejszy.
Ale stosuję zawodowe czary- mary i czekamy 4 dni na " powrót taty".

Życzę sobie i Wam lepszego dnia niż miałam noc.


  PRZEJDŹ NA FORUM