| Rozmowy przy kawie (33) |
| Witajcie Marysiu, łyżeczki można wyjaśnić, pamiętam mój szwagier przyjmował jakieś okropne ilości antybiotyków i zajadał je jogurtami. No i z pudełkami po jogurtach łyżeczki grzecznie lądowały w śmietniku... Co do skarpet- Pat , u Ciebie można zwalić na koty, a u mnie? Mam ogromne pudło skarpet - jednonożnych. Ja się pytam gdzie ta z drugiej nogi???? Wracając do pięknej pani, bo nie miałam kiedy wpisać, jak pisałam ze 2 tygodnie temu poświęciłam sobotę na montaż takiego cacka podwieszanego. No i miało to w komplecie wolnoopadającą. Pomna dewastacji moich dzieci ( tego największego też !) zrobiłam szkolenie. Po skończeniu prac tam wykonywanych , popychamy lekko deskę i myjemy rączki. Jak skończymy myć , deska leży i - naciskamy przycisk. Szkolenie przyjęte, co więcej zaowocowało brakiem zapominania o myciu rąk. Wcześniej miałam taką z MDF , ciężka zaraza, jak wysmykła się z ręki to huk na cały dom był. A może i ten tron się przez nią rozpadł? A nie ze starości? Co do tych Krasnoludów, to jednak tych gili wolę sobie nie wyobrażać, skoro buszują w kuchni mendy jedne... Kawę dla potrzebujących dostawiam i lecę do pracy! |