Rozmowy przy kawie (33)
Witajcie
Misia pisze , więc wszystko u niej chyba dobrze.
Ja długo coś ściemnia i nie pisze. No zapodziało się tu parę kompostówek...
Mesiu, cieszę się , że już dobrze. Kurde, przypomniało mi się moje późne dzieciństwo i wczesna młodość, kiedy mama takie akcje mi robiła. Wpadała o 5 rano mi do pokoju z hasłem - chyba umieram. Po tym następował szybki bieg akcji w postaci organizowania transportu na pogotowie. Uwielbiałam jej kolki nerkowe i kamienie w woreczku.
A że wówczas pozostawałam już jedynym dzieckiem w domu i tylko na mnie można było liczyć, to naumiałam się szybkiej logistyki w ferworze walki frontowej. Łącznie z nauką przyzywania lekarza (!) do porządku, bo z ostrą kolką nerkową i zatkanymi przewodami próbował wyrugować nas z szpitala. Wiecie, gówniara się rządzi, a baba nie odzywa bo ledwo przytomna taki dziwny Ojjjj wspomnień czar.
Dobra, koniec , bo mi bana dacie.
U nas zimno i paskudnie, ktoś zwędził słoneczko. Wiecie kto?
AAA Mesiu, czy ja mogę napisać do Ciebie zapytanie medyczne ? Bo pisałaś o leczeniu niekonwencjonalnym , może się i tu orientujesz ?
Jutro moje dziecko ściąga gips. 6 tygodni zleciało jak szalone. Ehhh
Stawiam kawę , do kawy ciasto z jabłkami , kremem karpatkowym i kajmakiem.


  PRZEJDŹ NA FORUM