Rozmowy przy kawie (32)
Bea, oskrzela, płucka osłuchowo czyste, nie kaszle, zatoki w porządku.
Dzisiaj nie gorączkuje, no chyba , że o 16 podskoczy. Aha, czyli o 17 ?
W takim przpadku pozwalam organizmowi zebrac się i powalczyć. Może się wyleżeć, nie musi być dzielna i iść chora do pracy. Prywatnie uważam umiarkowaną gorączkę jako walkę zdrowego, silnego organizmu z infekcją.
Wszyscy bardzo się spieszymy, nie możemy zawalić pracy, dzieci muszą chodzić do przedszkola, szkoły, bo nie ma ich z kim zostawić lub musza nadganiać zaległości.
Zatem kosimy się prochami, bo czas pogania.
Nie opieram się na zasadzie " Józef zległ jesienią i dopiero zwiosna przywróciła mu zdrowie" jak to drzewiej bywało.
Młody był uczulony na 99% dostępnych wówczas antybiotyków. Musiałam dużo się nauczyć, jak go ratować bez leków. Oczywiście chorował dłużej i ciężej. Ale wychorował się, przeżył i teraz chłop ze stali czy inszego tytanu. Wnuczek też prowadzony z minimalną ingerencją leków. Trzeba dużo cierpliwości, odrzucenia strachu, że dziecko nie chodzi do szkoły, że będzie miało zaległości, że pani będzie straszyć absencją karalną.
Wyśmiewana np. metoda leczenia zapalenia płuc u niemowląt przez " zadanie " lodowatej wody na klatkę piersiową w celu uzyskania efektu głebokich oddechów przy płaczu, nadal jst stosowana. Zimne okłady na węzły chłonne i czoło, Gorące kąpiele przedramion przy silnym katarze, bo tam są naczynia zaopatrujące te " rewiry".
Dobra, nie wkładam do chlebowego pieca na pięć zdrowasiek przy ospie.
pan zielonypan zielony
Ale trochę ziołuję, czaruję, odczyniam.


  PRZEJDŹ NA FORUM