Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Zuzanno, właśnie jest jakaś histeria w temacie mięsa faszerowanego hormonami i innymi cudami, a ja o czymś takim - w sensie, że jest praktykowane u nas - nie słyszałam, ale nie dociekałam za bardzo bo dla mnie mięso może nie istnieć. Osobiście w ogóle nie jadam żadnych przetworzonych produktów mięsnych, zero wędlin itp artykułów, no i z mięsa to raczej białe, chyba że w diecie mam kawałek schabu czy wołowiny bo się zdarza. Unikam żywności o długim terminie przydatności. Owoce i warzywa kupuję od naszych rolników na ryneczku, tam widać kto zwykły i skromny chłop i ma kawałek pola nawożonego naturalnie. W moim rejonie większość ludzi zasila ziemię naturalnymi nawozami bo sami się tym żywią i mają po kawałku ziemi. Mój M. jest bardzo mięsożerny zaś, ale często kupuje mięso aby je zrobić do kanapek czyli upiec w przyprawach w piekarniku. Całe lato griluje jak nawiedzony, co w tym on widzi to nie wiem bo ja tylko siedzę z nim wieczorkiem w ogrodzie i dotrzymuję towarzystwa, nie jadam mięch zwyczajnie.


  PRZEJDŹ NA FORUM