Rozmowy przy kawie (32)
A co tu tak cichutko, Zuzia myslami na urlopie, Asia sprząta, a reszta gdzie? Może druga kawa Was przyciągnie? Ja jestem po upojnej godzinie załatwiania państwowego lekarza dla Flo - oczywiście poległam, ponieważ w tym kraju choroby i przypadki pilne należy planować raczej na pierwszy kwartał roku, a w listopadzie to w rejestracjach panuje zbiorowy chichocik jako odpowiedź na naiwne pytanie, czy na ten rok są miejsca - żeby suspens był większy, na przyszły rok rejestrują w grudniu - nie powiedzą od kiedy, po prostu masz dzwonić codziennie z nadzieją, że wstrzelisz się w tę jedną godzinę, kiedy już rejestrują i jeszcze są miejsca. W związku z tym pochichotawszy z kilkoma rejestratorkami, zadzwoniłam do polecanej specjalistki prywatnie i oczywiście miejsca są już za tydzień... niezmiennie w takich sytuacjach trafia mnie szlag - nawet nie za siebie, tylko za setki tysięcy ludzi, których nie stać na wizytę prywatną, a nawet na dojazd do dużego miasta do lekarza i zdychają na prowincji tudzież są źle leczeni płacze Z dojazdem na szczęście zmienia się już o tyle, że najlepsi specjalisci z dużego miasta, często 2-3 dni w tygodniu robią objazdówkę po małych miastach - nadal prywatnie, ale przynajmniej nieszczęsny ubogi pacjent, nie musi wstawać o 3 w nocy, żeby się dostać pięcioma autobusami do stolicy województwa...

To się powypluwałam, a teraz idę gruntować sufit, gdyż na frasunek dobry malunek bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM