Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Różyczko, możesz liczyć na mój doping bardzo szczęśliwy.
Zuziu, a widzisz, tej kwestii nie brałam pod uwagę, że nie jestem już młodziutka i hormony rozleniwią cielesną powłokę. W takim razie "na czuja" zdążyłam przed ostatnim dzwonkiem. Wagę miałam jeszcze w normie (wg BMI) ale z roku na rok coraz bliżej górnej granicy i brzuchol zaczął pochłaniać talię. Mimo to i tak musiałam włożyć bardzo dużo mojej słabej silnej woli, żeby nieco schudnąć. Mam duży szacunek dla silnego charakteru osób, które musiały zrzucić wiele kilogramów.
Tak, cieszę się, że niektóre dobre zwyczaje żywieniowe przyjęłam "na życie", bo prawdę mówiąc nie spodziewałam się tego. Tylko jeszcze te słodycze zakręcony... No ale nie mam zamiaru pozbawiać się odrobiny przyjemności w życiu. Lubię gotować, smacznie zjeść i uśmiechać się do życia. Żółty ser mówisz Zuziu...też lubię solo i jako dodatek bardzo szczęśliwy.


  PRZEJDŹ NA FORUM