Rozmowy przy kawie (32)
Hej!

Olu odpowiadam na pytanie. Tak, kefir dozwolony. I nie tylko dozwolony, ale nawet bardzo zalecany, podobnie jak jogurt, maślanka i zsiadłe mleko, czyli przefermentowane produkty mleczne. Mleko słodkie dozwolone tylko w bardzo małych ilościach, niezbyt często i tylko w przypadku osób, ktore dobrze tolerują laktozę i nie maja żadnych zmian w jej tolerancji pod wpływem leków (np. ja toleruje laktoze w każdych ilościach i żadne leki nigdy nie wplynęły u mnie negatywnie na te tolerancję, ale znam przypadki, że ktos podczas kuracji nie mógł nawet odrobiny słodkiego mleka). Twoja znajoma z pewnościa ma informacje o tym w tym pliku kartek z zaleceniami ogólnymi i zaleceniami żywieniowymi dla pacjenta.
Ja moge dodać, że chodzi o to, że przefermentowane produkty mleczne uzupełniaja flore bakteryjną, którą niszcza antybiotyki, a dodatkowo maja te zaletę, że są bezcukrowe, bo nie zawieraja cukru mlecznego, czyli laktozy, bo ona zostaje rozłożona podczas tejże fermentacji. Aby to uzupełnienie dobroczynnych bakterii było skuteczne oraz żeby nie zmniejszać skuteczności leków, należy zachować odstęp czasowy między antybiotykiem a np. kefirem, dwugodzinny jest minimalny. Minimalna ilość, która daje jakis skutek, to ok. 150ml takiego kefiru czy jogurtu. Doskonalym rozwiązaniem jest przyjmowanie przepisanych probiotykow właśnie razem z pewna ilościa np. właśnie kefiru. Czyli wtedy, gdy nadchodzi ustalona pora na przyjęcie probiotyku, dwie godziny po serii abx (czyli antybiotyków oczko ), łykamy probiotyk i popijamy minimum 150ml kerirku oczko albo zjadamy jogurcik. Oczywiście chodzi o naturalne kefiry i jogurty, a nie jakies smakowe slodzone, chocby miały być slodzone słodzikiem! To ma byc naturalny czysty kefir czy jogurt bez żadnych dodatków, poprawiania smaku itp. o mozliwie najkrótszej dacie ważności, żeby bylo wiadomo, że nie ma konserwantów.




Masiu, Matko moja, faktycznie musisz miec cos schrzanione w ostawieniach tej kuchenki, to raczej pewne. Ulatniać tez się coś może, bo żywotność reduktorów i węży nie jest wieczna, trzeba je dość często wymieniać. To, że ustawiał Ci "fachowiec", niestety nie znaczy, że zrobił to dobrze, różnie to bywa niestety. Nawet stara kuchenka, jesli ma na czas wymieniany reduktor i wąż, jeśli ma wymienione i prawidłowo ustawione dysze, jeśli ma systematycznie czyszczone dysze i palniki - powinna pracować jak należy, bo tak naprawde to właśnie te elementy "działają", reszta może być ze średniowiecza. Różnice w jakości dostawcow gazu są, ale nie tak duże, jak opisujesz.

Co do bólu głowy podczas dłuższego gotowania. Nieprawidłowe ustawienie dysz może powodować, że gaz nie spala sie całkowicie, tak jak powinien i część dostaje się do pomieszczenia. Od tego rzeczywiście może bolec glowa, ale nawet gdy wszystko działa prawidlowo, gotowanie na kilku palnikach może wywoływać ból glowy, jeśli wentylacja pomieszczenia jest słaba. Po pierwsze spalanie odbywa sie oczywiście przy zużyciu tlenu z pomieszczania,więc gdy gotowanie trwa dlugo tlenu w pomieszczeniu jest coraz mniej. Po drugie powstaje pewna ilość spalin. Generalnie nawet przeciętnie dobrze działająca wentylacja, czyli spełniająca normy może byc niedostateczna, gdy kilka palników pali sie przez długi czas i dobrze jest po prostu otwierać okno podczas gotowania, choćby na krótko. Wentylacja zwykle jest naturalna, tzn bez wentylatora wpychającego powietrze, podczas zużywania tlenu powstaje leciutkie podcisnienie w pomieszczeniu, bo wentylacja nie nadąża. Otwarcie na chwile okna wyrównuje ciśnienie i uzupełnienia tlen. Mowa tu oczywiście o takich dość skrajnych sytuacjach, gdy wszystko w domu pozamykane, bo zima (jak to przed Bożym Narodzeniem), a na kuchence wszystkie palniki chodza na fuul, bo pitrasi sie dużo rzeczy.

To napisałam ja, żona fachowca, którego nie ma w domu, bo złożony infekcją leży w łożu boleśći w mieście odległym oczko

Matko, Twoja decyzja, czy zmienisz kuchenkę i na jaką, ale z całą pewnością problemy, jakie masz obecnie, wynikają z niedociągnięć technicznych i mozna je usunąć niewielkimi nakładami finansowymi.
I tu moge powiedzieć, że mam raczej dość stara kuchenkę gazową, oczywiście używam gazu butlowego, ale nie mam z tym problemów, bo małż mój zna sie na tym dostatecznie i pilnuje tematu.
Generalnie gaz butlowy jest ciut wydajniejszy w kuchenkach od sieciowego, choc rożnica nieznacząca raczej. Prawidlowo ustawione palniki niezbyt brudzą garnki (nie ma cudów, trochę brudzą, bo w końcu są jakieś spaliny, ale tylko trochę).
Do pieczenia nie polecam, tu zdecydowanie lepszy jest pierakrnik elektryczny. Jeśli kuchenka gazowa, to z piekarnikiem elektrycznym, to sprawdza sie najlepiej. Lub płyta gazowa i zupełnie osobny piekarnik. Ja tak mam, choc mój piekarnik jest mały, taki dwuosobowy, który mieści mi sie na regale, Ty z pewnością potrzebujesz pełnowymiarowego oczko

Czerwone końcówki płomienia podczas spalania oznaczają, że w mieszance jest za mało tlenu, czyli na dyszy jest ustawiony za mały dopływ powietrza (to juz informacja od małża mego, który, jak wspomniałam, zna sie na tej rzeczy). Najpierw napisałam ten wywód, a potem na wszelki wypadek zadzwoniłam do niego, żeby sprawdził, czy wszystko prawda. Potwierdził - prawda to oczko i dodał tylko własnie, że jak końcówki płomienia czerwone, to za mało powietrza i że (jesli zostawić kuchenkę, ktora jest), to wymienic reduktor i wąż, wymienic dysze, a do tego poszukać fachowca z gazowni, czyli fachmana, który pracuje lub pracował np. w pogotowiu gazowym, ci zwykle faktycznie sie znają i w są po dodatkowych szkoleniach.

Ja, na swoim zad...piu absolutnie nie zrezygnąję z gazu, bo za często nie ma prądu i tak jak pisze Margolcia, nie miałabym nawet jak zagotować wody na herbatę, gdybym miała tylko urządzenia elektryczne. Oczywiście agregat jest jakimś rozwiązaniem, ale po pierwsze dość kosztownym, a po drugie ma ograniczony czas działania, a zdarzyło się, że awaria prądu trwała tu kilka dni, to bylo juz dawno, od tamtej pory wyłączenia są krótsze, ale tamto doświadczenie uczuliło mnie na problem. Moja sasiadka ma płyte indukcyjną, chwali sobie bardzo, ale jako, że nie ma innej kuchenki, to rano, gdy nie ma prądu, musi pić zimny sok na śniadanie. Dla mnie wstrętna perspektywa, rano to ja potrzebuje gorącej kawy!! oczko

Mesiu, szkoda, że tak daleko, bo podesłałabym Ci zięcia Twego oczko i by Ci zrobił porządeczek z tą kuchenką.


(Boże, a ta znowu walnęła trzy kartki A4 !! zakręcony Nie? oczko pan zielony pan zielony )






  PRZEJDŹ NA FORUM