Rozmowy przy kawie (32)
Taka historia.
Kilk lat temu powstał w szkole zespół taneczny. Pani tworząca zespół , zawodowa tancerka, wybrała 20 osób , podzieliła na 2 grupy wiekowe i zaczęli ostro trenować.
Sukces gonił sukces, dzieci zdobywały złote medale, puchary, wyjeżdżały do Niemiec, Włoch, Portugalii i zawsze wracały " z tarczą ".
Po roku obudziły się mamy , które zapragnęły , by ich Sandry, Oliwki, Norberciki i Ukasze , również święciły triumfy na międzynarodowej arenie.
Na nic tłumaczenie, że najstarszy rocznik, odchodząc, zostawia kilka miejsc i tylko tyle dzieci może dojść do zespołu, gdyż pani nie da rady uczyć więcej.
Mamy , napatrzywszy się na spektakularne chudnięcie w telewizyjnym show, zapragnęły takiej kuracji dla swoich upasionych dzieci.
Po długich bojach , dzieci dołączyły do grupy.
Mamy zaczęły pojawiać się na próbach, robić zdjęcia swoim pociechom, przeszkadzać i dyskutować, czemu ich dzieci nie są solistami.
Pytań i odpowiedzi było dużo.
Widok spoconych, zziajanych pulpetów, nijak nie mogących nadążyć za grupą, zaowocował znacznym spadkiem poziomu zespołu.
W kolejnym roku obudziły się mamy dzieci z oddziału integracyjnego.
A dlaczego ich dzieci nie tańczą. Przecież są takie same.
Po tłumaczeniu pani, że od nowego roku szkolnego może załóżyć oddzielną grupę dla dzieci, rozpętało się piekło.
Gonitwy i list do kuratorium, interwencja biskupa [ ? ] .
Wygrały, bo nikt nie miał odwagi powiedzieć, że dzieci z niedosłuchem, niedowidzące, z zaburzeniami ruchowymi, nigdy nie będą tańczyć tak jak zdrowe.
Próby były dwie. Oszczędzę opisu biednych dzieci i tryumfujących mam.
Wczoraj pani zawiadomiła, że z przyczyn zdrowotnych nie będzie mogła prowadzić zespołu.
Victoria ! Nikt nie będzię tańczył !
Tylko dziecko, uczone całe życie szacunku dla słabszych i kalekich, stwierdziło, że to wszystko przez te zas...ne debile.
Nie będzie im teraz łatwo w szkole.
10 uczniów miało uczyć się przystosowania , zamieniono na 260 uczniów ma się przystosować.


  PRZEJDŹ NA FORUM