Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
    kania pisze:

    To ja jestem takim przypadkiem, o którym Ewo piszesz. Jedząc (jak dla mnie to właściwie skubiąc) posiłki 5 razy dziennie w ilościach "przepisowych" typu jedna kromka chrupkiego pieczywa z plasterkiem chudej wędliny na śniadanie, 100 g mięsa na obiad, odliczałam minuty do kolejnego posiłku, ciągle myślałam o jedzeniu. Takie porcje zaostrzały tylko mój apetyt i posiłek nagle się kończył, właściwie zanim się w moim odczuciu zaczął. Wersja dla mnie to trzy razy dziennie, za to obficiej i do syta. Tak jest dobrze.


No dlatego powinien w takich wypadkach zadziałać psycholog. Bardzo dużo ludzi wkręciło się w jedzenie dla jedzenia samego. Jednak ja bardziej piszę o osobach, które sobie dogadzają - tak to same nazywają. Robią dla siebie wypasione posiłki, jedzą mnóstwo jedzenia śmieciowego na mieście w fast foodach, co tydzień musi być w domu ogromna blacha ciasta, a bywa, że i w tygodniu upieką bo dorosłe dzieci są takie biedne bez tego ciasta w tygodniu. Niestety trzeba jeść świadomie, a nie dogadzać wszystkim wokół i samemu sobie bez umiaru.
No i jeszcze dodam, że taki plasterek wędliny to nic dobrego bo zawiera sól i konserwanty, a to w żaden sposób nie godzi się z odchudzaniem. W czasie odchudzania nie jadamy produktów przetworzonych.
Co do kawy to niestety jest napojem ujemnym i skoro ją pijemy to musimy za każdy kubek kawy czy herbaty wypić dodatkową ilość wody.
Ja kupuję jedzenie z półek ze zdrową żywnością, nawet kakao kupuję z takiej półki. Często biorę też posiłki bez mięsa bo ja wcale go nie lubię.


  PRZEJDŹ NA FORUM