Rozmowy przy kawie (32)
Aniu, do lekarza marsz i to kaczym biegiem! Będę na Ciebie krzyczeć, ale może podziała... moja siostra taka gierojka była, wszystkim się zamartwiała, wszystko ogarniała, po operacji kręgosłupa nadal pracowała w domu opieki choć nawet kichać nie powinna była i teraz w wieku 39 lat jest na rencie i modli się, żeby stan obecny nie pogorszył się. Nie przecwanisz kręgosłupa i nie przeczekasz go - może Ci się zdawać, że jest chwilowa poprawa, ale jak go zbagatelizujesz, to któregoś dnia obudzisz się sparaliżowana - dosłownie - moją siostrę unieruchomiło od pasa w dół, żmudną rehabilitacją i przykrymi a mało skutecznymi zabiegami doprowadziła do tego, że może chodzić, nawet w góry powolutku ze mną poszła, ale potem 3 dni leżała i był to szczyt jej możliwości. Na szczęście ma charakter dość refleksyjno-spolegliwy więc z pomocą psychologa sobie z tym poradziła, ale nie chciałabym, żeby ktokolwiek, a zwłaszcza osoba, którą znam i lubię, podążyła jej drogą!

I żeby nie było, że szewc bez butów chodzi - ja też narzekam czasem na plecy, ale to zwykłe starcze jęczenie, a i tak od 3 lat nie podejmuję się zadań ponad moje siły, jakby mnie cholera nie brała, że nie ma komu robić - wolę chodzić z niezrobionym przez kolejne 40 lat niż oglądać zrobione z wózka inwalidzkiego.

Januszu to w sumie masz wymarzoną sytuację - wymarzoną i dla mnie - móc być na emeryturze i bawić się w tłumaczenie książek - niezwykle twórcze i niezwykle nieopłacalne zajęcie aniołek

Łazienka zrobiona, lepiej nie będzie, na szczęście wszyscy mamy wadę wzroku, więc niedociągnięć nie widzimy taki dziwny


  PRZEJDŹ NA FORUM