Rozmowy przy kawie (32)
Pat, Aniu miło mi, że tak ładnie do mnie piszecie ale mam wrażenie, że wypisałam już wszystkie znane mi słowa i czuję dziwną niechęć do rozpisywania się. A mam zasadę, że nie podczytuję bez wpisów i to nie jednozdaniowych. Stąd rzadsze wizyty. Na dodatek mam zbyt dużo obowiązków jak na mój wiek, obolały kręgosłup, kolana i ręce. Coraz częściej lewa ręka dopomina się o odwleczoną operacje a właściwie zabieg. Dzisiaj np. skosiłam trawnik przed posesją, powyrywałam chwasty wyrastające między chodnikiem a krawężnikiem (tragedia!), zamiotłam chodnik, wsadziłam jedną trawkę, parę hiacyntów, przesadziłam bluszcz, zrobiłam jesienne donice z wrzosami, zaliczyłam dwa spacery z psami, dałam im jeść, zrobiłam obiad i było już ciemno.
Pat poranna kawa stawia mnie na nogi ale później to już tylko herbata albo woda mineralna.
Bogusiu całuski dla Ciebie za Twoje rozweselające wpisy. Umowę podpisałaś na miesiąc czy dłużej? Cieszyłaś się z możliwości otrzymania płatnego urlopu ale to chyba nie po krótkim pobycie?
Justynko Klaryso cieszę się, że udało Ci się zacząć rehabilitację tak szybko. Na dodatek z przystojnym i co najważniejsze, kompetentnym rehabilitantem. Powodzenia w powrocie do zdrowia i kciuki za dobre domki dla przecudnych kociaków.
Zuza czy W. zrywał sam tę tarninę i jarzębinę? Widzę, że barek na następnym zlocie będzie bardzo, bardzo obficie zaopatrzony. Tym razem na pewno poddam degustacji wszystkie Wasze wytwory. Ciekawe jak nazywa się taki sommelier od nalewek.
Misiu zdrowiej! Przytulam mocno.
Beatko dobrze, że jesteś. Całusy!
Ewuniu u nas tez było ponuro a na dodatek zimno. Grabiały mi ręce. Tak nagle zakończyło się wrześniowe lato, że mój organizm nie może wydostać się z głębokiego szoku. Cały czas jest mi zimno w środku, gdy jestem na dworze.
Marylko współczuję Ci niepokoju o Mamę, długich podróży i konieczności ogarniania dwóch domów. Ja mam tylko jedną córkę i aby oszczędzić Jej stresu zdecydowałam się zamieszkać u Niej. Tak naprawdę to na jej posesji bo mam odrębne mieszkanie przylegające do Jej domu. Nie wchodzimy sobie w drogę ale możemy przejść do siebie suchą nogą podczas deszczu. Też mam za sobą jesienne nasadzenia. Chociaż nie do końca bo R. zakończył dzisiaj grządkę, na której będą dwa agresty i czerwona porzeczka. Jutro pojedziemy je kupić. Wracając do Mam. Moja mieszka z moją siostrą, której jestem niezmiernie wdzięczna za codzienną opiekę nad mamą.


  PRZEJDŹ NA FORUM