Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Kochane, bardzo dziękuję za odzew i zainteresowanie! Ten wątek służyć ma podzieleniu się własnym doświadczeniem w odchudzaniu. Bardzo się cieszę, że Basia też korzysta z bloga i docenia zalety przepisów proponowanych przez panią Magdęwesoły

Ja myślę, że można popróbować po prostu zredukować liczbę przyjmowanych kalorii, jeśli póki co nie macie przekonania do bardziej radykalnej zmiany sposobu odżywiania. Ilość słodyczy ograniczyć (ale konsekwentnie się tego trzymać) lub starać się zmienić na wersje mniej kaloryczne (znów zachęcam do przejrzenia przepisów z bloga), część potraw smażyć bez tłuszczu.

Definitywnie jednakowoż zaprzeczam, że moje życie na diecie stało się pasmem umartwień! Jem smacznie i objętościowo dużo. Nie muszę zjeść ociekających tłuszczem żeberek czy zawiesistej zupy z zasmażką, żeby się najeść. Od słodyczy byłam niemalże uzależniona. Teraz spokojnie się bez nich obywam, choć czasem zamarzy mi się ciacho drożdżowe wesoły

I w ogóle zaczęłam gotować! bardzo szczęśliwy

Poczucie szczęścia (czy coś w tym rodzaju) daje mi świadomość, że ruszam się żwawiej, w tramwaju jadąc do pracy na stojaka 40 minut nie marzę, żeby zwolniło się miejsce siedzące, kręgosłup mi nie nawala, spodnie nie piją, ramiączka stanika się nie wrzynają, uda mi się nie zacierają.
Lubię czuć się zadbana, założyć fajny ciuch i nie oglądać wałków tłuszczu czy odstającego brzucha.

Poza tym, a może przede wszystkim, zbyt dużo kochanego ciałka to nieuniknione kłopoty zdrowotne. Każdy wie, że cukrzyca, problemy ze stawami, udary, zawały, zaburzenia hormonalne, a i niektóre nowotwory nie biorą się znikąd.
Zatem święta zasada, że lepiej zapobiegać niż leczyć jest dla mnie wskazówką. Tym bardziej, że system funkcjonowania u nas służby zdrowia każdy zdążył już poznać i jak to mówi młodzież: szału nie ma.

Jeszcze kilka informacji:

Ograniczyłam sól praktycznie do zera, choć nigdy nie byłam fanem solenia. Za to używam dużo przypraw: ziół, pieprzu kolorowego, octu balsamicznego, papryki, czosnku, imbiru. Przyprawy nadające potrawie pikantności dodatkowo podkręcają metabolizm, ale trzeba wiedzieć, czy nie podrażnią nam żołądka.

Wyrzekłam się windy. Chodzę codziennie na 4 piętro. To niby nic, ale krew żywiej krąży w kończynach. Potem sporo siedzę, więc dobrze jest poruszać się od czasu do czasu, żeby nogi nie puchły, kręgosłup nie trzeszczał i oczy odpoczęły od monitora.

Jestem dla siebie wyrozumiała wesoły Jeśli zdarzy mi się jakiś grzeszek, to nie katuję się następnego dnia głodowymi porcjami, tylko po prostu wracam do planu żywieniowego pilnując, żeby jednorazowy skok w bok nie przekształcił się w nawyk. Dopóki nie dopuścimy do powrotu do przeszłości, drobne odstępstwa raz na kilka tygodni niczego nie zepsują.

Pani doktor doradziła mi, żebym od października do marca brała preparat z wit. D. Ja jakoś nie lubię tych wszystkich suplementów diety (większość z nich to czyste oszustwo i wyciąganie kasy) i łykam tylko Aspargin.
Jednak być może faktycznie niedobory w okresie jesienno-zimowym w naszej szerokości geograficznej to problem. A w tym przypadku brak wit. D ma także wpływ na wagę.
No to może spróbuję.


  PRZEJDŹ NA FORUM