Rozmowy przy kawie (31)
Dolny Śląsk odwiedzałam wielokrotnie i zawsze kusi i wabi.
Masz rację Beti, że trzeba marzyć i dążyć do realizacji tych marzeń.
Im jestem bardziej doświadczona (starszapan zielony), tym staranniej dobieram towarzystwo.
Na co dzień mam wokół siebie bardzo wielu przypadkowych ludzi, więc prywatnie...
Ci, którzy mnie poznali, wiedzą, że potrzebuję czasu. No i kameralne spotkania pozwalają nie tylko być, ale i pobyć.
Co do hermetyczności, kiedyś napisałam, że trochę jesteśmy. Trudno osobom z zewnątrz wejść w tak zgraną i jednocześnie pełną indywidualności i silnych osobowości ekipę.

Z wczorajszego optymizmu nici. Nawet czerwone pazury na kończynach górnych i dolnych nie pomogą. Nie trzeba było tak dokładnie sprzątać, to żyłabym w błogiej nieświadomości. Kałuża pod lodówką. G. zlokalizował źródełko...naprawić niestety nie umiepłacze. W perspektywie kolejne bliskie spotkanie z majstrem i bankomatem.taki dziwny. Najpierw pralka, teraz lodówka. Nieszczęścia (także sprzętowe) chodzą stadami.

Justynko, staramy się dbać o wszystkie zwierzaki. To domownicy i członkowie rodziny. Zła jestem (głównie na siebie), że nie zawiozłam kotki w odpowiednim czasie do weta. Maluchy słodkie. Należy im się opieka i troska o dalszy los. Fajnie na nie patrzeć, za chwilę będą skakać jak licho po kępie.

Małgosiu, utulam. Oczywiście będę wysyłała cieplutkie myśli w Waszej intencji. Życzę Mamie powrotu do zdrowia, a Tobie spokojności. Trzymajcie się.

Marioewo, G. od czasu do czasu też mi tak robi. Tłumacząc, że trzeba przeczyścić komintaki dziwny. Już sama świadomość, że stoi na dachu tej kolumbryny przyprawia mnie o mdłości. W tym roku to już za nami. Może chociaż namiastka przyjemności i wieczór kinowy w domu?


  PRZEJDŹ NA FORUM