Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
...a nie burzliwy romans na miesiąc czy dwa. To trzeba sobie szczerze na wstępie powiedzieć. Żeby nie skończyć jak Ewa Bem czy Oprah Winfrey (finansowo i owszem, czemu nie) pewne nawyki trzeba wyrobić sobie na cale długie i szczupłe życie. Inaczej zaprzepaścimy wysiłki i efekt jo-jo murowany.

Druga kwestia to konsekwencja w podjętych postanowieniach. Nie brzmi to pocieszająco, ale jest do zrobienia. Motywacja pojawia się szybko, jak poczujemy luz w ubrankach. Ja w ogóle się nie ważę tylko sprawdzam, w które ciuchy już się mieszczę.

Po trzecie dieta to nie głodówka ani jadłospis niedoborowy. Wykluczamy tylko to, co powoduje przyrost tkanki tłuszczowej, a nie daje nic pożytecznego dla organizmu. Tu oczywiście myślę głównie o tym, co zawiera cukier czyli słodycze i słodzone napoje, soki.

Przystępując do diety najlepiej w ogóle zrobić sobie porządek w szafkach i lodówce, wywalając to, czego jeść nie wolno, żeby nie kusiło. No i uprzedzić domowników, prosząc o wsparcie i o nie namawianie na ciacho czy piwko.

Jeśli mamy sporo do zrzucenia, to dobrze jest zrobić sobie podstawowe badania morfologiczne. Ewentualne odchylenia od normy mogą być wskazówką dla lekarza, który dodatkowo doradzi nam, co w diecie należy uwzględnić lub z niej wyeliminować. No i oczywiście powie nam, czy nasz stan zdrowia nie wymaga interwencji medycznej. Można też pójść na konsultacje do dietetyka, zwłaszcza jeśli próbowaliśmy się odchudzać wcześniej i mieliśmy złe samopoczucie lub efekty nie były zadowalające.

Jak już niejednokrotnie pisałam, moja wiedza pochodzi z blogu Smak Zdrowia oraz dodatkowo z programu Katarzyny Bosackiej "Wiem co jem na diecie".

Ja zrobiłam sobie badania krwi. U dietetyka nie byłam. Na podstawie zdobytych informacji swój jadłospis ułożyłam następująco:

ZERO słodyczy. To samo dotyczy słonych przekąsek (paluszki, krakersy, chipsy), ale tych nigdy nie jadłam nałogowo, więc tu różnicy nie ma.
Generalnie trzeba zwracać uwagę na etykiety i eliminować te produkty, które są dosładzane (sacharoza, cukier trzcinowy, melasa, syrop frukt ozowy to też składniki zakazane). Odstawienie cukru trochę uwiera, ale po dwóch tygodniach już jest lepiej.
ZERO mięsa czerwonego. Jem piersi kurze lub indycze pieczone lub smażone na patelni ceramicznej bez tłuszczu.Wędliny tez tylko drobiowe. No, chuda wołowina dopuszczalna.
ZERO białego pieczywa, makaronu itp. Pieczywo i makarony tylko pełnoziarniste. Przerzuciłam się na kasze: jaglaną,owsianą, gryczaną niepaloną.
ZERO dań gotowych typu krokiety, pierogi etc.i w ogóle produktów wysokoprzetworzonych. Im dłuższa lista składników na etykiecie tym gorzej. Sosy, majonezy, dressingi też wywalamy.Zamiast śmietany-jogurt.
ZERO żywności light, bo to ściema. Nie ma żadnych szczegółowych przepisów co to jest żywność light, producenci wypisują jakieś dyrdymały na opakowaniach i często świadomie wprowadzają w błąd.
ZERO zup na wywarach mięsnych. Tylko wywary warzywne jako baza.
ZERO masła do kanapek. Można używać serków kanapkowych jako zamiennika. Ja nie potrzebuję smarowidła.
ZERO alkoholu. Zwłaszcza piwo jako wysokokaloryczne jest na indeksie. Ja pozwalam sobie na lampkę wina czy dwie tygodniowo, no bo muszę wesoły
Najlepiej jest także zrezygnować z serów żółtych, pleśniowych i topionych, albo jadać je bardzo rzadko.Oj, to bolało strasznie...

Resztę można jeść z uwzględnieniem następujących wskazań:

DUŻO warzyw, najlepiej surowych, gotowanych na parze lub z patelni grillowej.
DUŻO owoców, choć wiadomo, że one też zawierają cukier. Ale nim się nie przejmuję.
DUŻO wody pitej w małych dawkach (wszystko jedno czy gazowanej czy nie, może być z kranu) ja piję około 3 litrów dziennie głównie Muszynianki. Poza tym jedną dużą kawę z mleczkiem i jakieś herbaty w ciągu dnia (niesłodzone).Duża ilość wody podawana regularnie w niewielkich porcjach powoduje, że nie gromadzę jej i nie puchnę.

Kiedy jemy?

5 posiłków dziennie z grubsza co 3-4 godziny zaczynając od śniadania jedzonego w ciągu godziny od wstania. Wówczas organizm przyzwyczaja się do stałych dawek niewielkich ilości kalorii, kiedy mu zaczyna ich brakować i nie gromadzi ich w postaci tłuszczyku, co dzieje się wtedy, kiedy mamy długie okresy bez jedzenia.
Kończymy z jedzeniem na 2 godziny przed pójściem spać.Mit o godzinie 18-tej czy 19-tej został obalony.

Staramy się przyrządzać posiłki objętościowo duże, ale o niskiej zawartości kalorii. I przede wszystkim smaczne, kolorowe i różnorodne. Jak będziemy się zmuszać do żarcia paskudztw lub codziennie będziemy jedli to samo - nie ma siły. Skusimy się na coś zakazanego.

NIE PODJADAMY miedzy posiłkami, ale generalnie przy takiej częstotliwości spożywania raczej nie ma takiego zagrożenia.

Z uwagi na to, że w dni powszednie minimum 10 godzin spędzam poza domem, większość posiłków biorę ze sobą.Trzeba jednak zauważyć, że pracę mam głównie siedzącą, więc i spalam mniej w ciągu dnia niż ktoś, kto dużo się rusza.

Mój jadłospis dzienny wygląda tak:

6.15 śniadanie zawsze takie samo, ale jakoś mi się nie nudzi: muesli Master Crumble z Lidla (pyszne, z orzechami, rodzynkami i bez dodatku cukru) z jogurtem naturalnym 2%. W weekendy dwie kanapki z czym kto chce z zachowaniem zasad powyżej. Bardzo lubię chlebek z białym serem półtłustym i z pomidorem.

około 9.30 - połowa porcji dania głównego, które składa się z węglowodanów w postaci kaszy lub makaronu (gotuję takie w torebkach i na 1 dzień wystarcza mi pół torebki) białka czyli mięsa -wspomniany cycek drobiowy, kotleciki warzywno-drobiowe czy rybka upieczona lub usmażona beztłuszczowo. Są też dostępne takie torebki to smażenia beztłuszczowego, jeśli nie macie odpowiedniej patelni. Ale warto w taką zainwestować.Trzeci składnik to warzywa jako surówka lub jarzynka (np. papryka, pomidor, cukinia, buraczki, kalafior, brokuł, seler naciowy, ogórki kiszone - wybór spory) Można sypnąć trochę podprażonych ziaren sezamu lub pestki z dyni czy słonecznika. Odrobina oliwy z oliwek.

około 12.00 albo wcześniej jak mnie ssie - 250 ml soku typu smoothie bez cukru. Ja kupuję gotowe np. Marwita. Ale oczywiście jest milionpincet przepisów jak zrobić domowe.

ok. 14.30 - 15.00 druga porcja dania głównego.

Przed wyjściem do domu jeszcze czerwony grapefruit.

I około 2 litrów wody wypite stopniowo przez cały dzień.

W domu jeszcze przegryzam jakąś kanapkę, jakiś owoc i koniec.

Oczywiście jeśli jesteście w domu, możecie robić znacznie bardziej urozmaicone dania, ważne żeby trzymać się zasad. Tu inspiracją jest dla mnie w/w blog, choć wypróbowałam póki co tylko marny promil z dostępnych przepisów.
Lubię też zupy kremy, koktajle owocowo-warzywne na maślance.

Druga cześć skutecznej redukcji wagi to ruch. Nie tylko sprzyjający spalaniu kalorii, ale budujący masę mięśniową, ujędrniający skórę, wzmacniający stawy i dotleniający. Wystarczy godzinny spacer szybszym tempem czy rower. Nie rezygnujcie z aktywności fizycznej, wybierzcie taka formę ruchu jaką lubicie. Najlepszy jest wysiłek aktywujący duże partie mięśni, sprawiający, że tętno wzrasta, a oddech się pogłębia. Dłubanie przy roślinkach w ogrodzie niestety nie wystarczy.Ja staram się biegać 4 razy w tygodniu i od czasu do czasu robię sobie gimnastykę na brzuch.

I tak oto wygląda mój przepis na nieco szczuplejszą i zdrowszą, mam nadzieję, Zuzięwesoły

Na razie (po pełnych dwóch miesiącach diety) z rozmiaru 44 zeszłam do 40/42 (zależy od ciucha), wyregulował mi się okres, nie puchnę. Teraz nadeszła faza przebudowy metabolizmu, która nieuchronnie spotyka każdego, kto się odchudza. Organizm blokuje utratę kilogramów na pewien czas i zmienia procesy fizjologiczne, co niestety trochę wkurza, bo ja tu dietuję, a tłuszczyku nie ubywa.
Bez paniki. Przeczekać. Tak radzą wszyscy rozsądni dietetycy. Można zmienić nieco dietę czy rodzaj aktywności fizycznej. A przede wszystkim nie upadać na duchu i nie rezygnować w pół drogi.

Powodzenia! wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM