Rozmowy przy kawie (31)
    mariaewa pisze:

    Niby tak. Ale dach jest nowy, szczelny, tylko obejrzeć wokół kominów, bo czasami te kołnierze się odkształcają. Rynny też drożne, widać jak odbierają wodę po ulewach. Zawsze robi to Młody, zabezpieczony liną i szelkami.
    L popyla bez zabezpieczenia a ja patrzę, kiedy się skotłuje i wyrżnie o kamienne murki oporowe. diabeł
    Psy przez cały czas jazgoczą, boją się pana biegającego po dachu. Kiedy zejdzie , młoda piesowa karci go podgryzając w pośladki i przewracając na ziemię.pan zielony


No to przekaż L. że takie skakanie może mieć nieprzewidziane, a opłakane skutki (i nie o zdrowotnych mówię) - uwaga, bedzie przypowieśćlol:

Stary Staś, poprzedni właściciel mojego domu, po tym jak owdowiał tuż po 80-tce poczuł wiatr w skrzydłach. Stasiowa była kobietą tradycyjną, zabetonowaną konserwą, nowości nie uznawała, zatem nie pozwalała nic w domu zrobić, za punkt honoru postawiwszy sobie zachowanie go w stanie zastanym z 1946 r. Staś natomiast był chłopak robotny i z biglem i strasznie go rączki do remontów świerzbiły, ale Stasiową kochał i jej się bał - nie wiadomo, co bardziej), zatem powstrzymywał się przez lat 60-ąt, aż Stasiową pochowawszy stłumione przez ponad pół wieku zapędy wypuścił na wolność. Jednym z przejawów było wejście na dach i przekładanie dachówek, ze względu na wiek i słaby wzrok, zrobił część po czym z dachu z hukiem zleciał (też nie uznawał zabezpieczeń). Więcej szczęścia miał niż rozumu, bo się owszem połamał, ale zrosło się jak na psie i byłby dalej działalność remontową kontynuował, ale dzieci uznały, że owe zapędy to skutek demencji i szaleństwa, Stasiowi chałupę sprzedały, a jego wzięły do siebie na wycug....zatem niech L. ma na uwadze, że może go spotkać podobny los taki dziwny


  PRZEJDŹ NA FORUM