Kiedy zakwitną piwonie
Justynko, kotom się polepszyło, zwłaszcza Bazylowi, który odreagowuje takie zmiany, wszystko wróciło do normy.wesoły

Elu, ja mam nadzieję, że mama w końcu odpuści sobie wiele prac ogrodowych. Za bardzo poszła w stronę roślin jednorocznych. Sama je sieje, a potem w sezonie rozsadza i uzupełnia rabaty, ale takie praktyki w tym upale wymagają ciągłego podlewania, a to jest wykańczające. Jeszcze te komary żyć nie dawały. A meszki jakoś wyspecjalizowały się we wlatywaniu do oczu i uszu.diabeł
Rozchodniki chyba się przystosowują? wesoły Bo my naszego rozchodnika wykopaliśmy w piaszczystym lesie na Pomorzu Zachodnim (ktoś go chyba wyrzucił z ogródka, albo jakoś sam się tam wysiał). Bardzo się bałam, że zgnije mi w zimie, mocno mu ziemię rozluźniłam piaskiem. Ale ten u mamy jak widać daje radę w cięzkiej ziemi. Chociaż kto wie, może w tym miejscu były jakieś odpadki pobudowlane? To jest na skraju działki i nie wiem, czy mama je sadziła czy poprzedni właściciel?

Olu, Justynko - klaryso, w naszych ogrodach jest pełno roślin z Ameryki Północnej i częściowo dlatego wydaje się to takie znajome. A z kolei Amerykanie bardzo lubią liliowce, irysów też wyhodowali ileś odmian, tak samo piwonii. Nie mówiąc już o ich rodzinnych żurawkach. Co najśmieszniejsze, moja mama nie ma ani jednej żurawki u siebie. Nie mam pojęcia, dlaczego?

Beatko, ani jedno, ani drugie.wesoły Mama zawsze chciała mieć swój ogród po iluś latach mieszkania w bloku, a ojczym ma własną działalność. Chociaż jakby mógł to z chęcią wsadziłby mojej mamie na głowę chów drobiu, królików, a może i innych zwierząt.lol

Betinko, a co mam opowiadać? Generalnie to wszystko na filmach widać: są wielkie miasta, a poza tym małe miasteczka, które wyglądają jak na końcu świata, bo wszędzie przestrzeń ogromna; jedzenie fatalne, sama chemia, gorzej niż u nas; ludzie to zazwyczaj totalni ignoranci, ale dość przyjaźni - przynajmniej powierzchownie; jest za gorąco, za wilgotno, za to w zimie nieźle mrozi; mieszkać bym tam nie chciała.

Misiu, tak, to są chyba lamy, chociaż ja nie bardzo je rozróżniam od alpak. Ale to nie u mojej mamy, tylko blisko miasteczka, gdzie moja mama obecnie mieszka.

Jak dobrze pójdzie, to dziś M może skończy przed południem pracę i pojedziemy na działkę. Ja nadal zmagam się z kaszlem i katarem, ale jest już o wiele lepiej, niż dwa dni temu. A pogoda teraz w cenie! Potem znowu ma padać ileś dni.smutny


  PRZEJDŹ NA FORUM