Rozmowy przy kawie (31)
uffff...po obowiązkach na ten tydzień (koni nie liczę, bo konie to przyjemność) i muszę powiedzieć, że jestem z siebie dumna - przełamałam się i powiedziałam na zebraniu to, co chciałamaniołek Strasznie mnie to kosztowało jąkania się i czerwienienia, ale po obszczekaniu szkoły przez dwóch zwolenników wychowania przez dyscyplinę, coś we mnie pękło i stwierdziłam, że w dupie to mam, czy wypadnę głupio, czy nie, ale szkoły, która uratowała moje dziecko przed załamaniem nerwowym bronić będęaniołek No i okazało się, że przytaknęła mi większość rodziców, tamtych dwoje może dzieci zabierze do państwowego kieratu - szkoda by było, bo mają wyjątkowo fajne dzieci, mądrzejsze chwilami od siebie taki dziwny, natomiast reszta podobnie jak ja uważa, ze ich dzieci nie mogły trafić lepiej - zatem w duchu Montessori chwalę sama siebie lol

Ale niesamowitą ulgę czuję, bo tych rodziców jeszcze mało znam i bałam się, że wszyscy będą przeciw i klasę rozwiążą płacze

A Justynko, pani Flo w pewnym momencie powiedziała dokładnie to, co Ty napisałaś - że niestety nie jest w stanie wychować cudzych dzieci, jeśli ich rodzicom nie chce się tego robić taki dziwny


  PRZEJDŹ NA FORUM