Rozmowy przy kawie (31)
ufff....wrociłam i czekam na policję i MOPS...dziecko młodsze, potwór wstrętny, ponieważ nie pozwoliłam wylatywać z chodnika na jezdnię, najpierw siedziało pod szkołą Flo i wyło nieprzerwanie przez 20 minut, a następnie całą drogę do auta (a durnowato zaparkowałam po drugiej stronie miasta) wrzeszczało w niebogłosy "Boze, jak to boli", gdyż trzymałam ją na rekę, żeby nie rzucała się pod nadjeżdżające auta...no jak nie przyjdą, to sama jutro w oknie życia zostawię

lol lol



To u was takie duże okna są?
A dla zwyrodniałych mężów, co się buntują przed wsadzaniem, są?

Róż wsadzaniem.




..."wsadzaniem" ..."róż wsadzaniem..."

Ech, Betino, rozbawiłaś mnie, jak nic ostatnio, bo nastroju brak lol
No, może jedna rzecz mnie ubawiła, a właściwie nas, bo we dwoje z małżem sie śmialiśmy, jak jeden mąż, że tak powiem. Otóż oglądaliśmy sobie stary dobry, kultowy wręcz serial komediowy, a tam pada zdanie :"Wierze w świętość małżeństwa, nawet jeśli było nieudane!" Jednocześnie, w tym samym ułamku sekundy ryknęliśmy śmiechem i zaczęliśmy sie pokładać lol
No, jest wiele spraw, w których nie ma miedzy nami porozumienia, ale w kwestii stosunku do małżeństwa, jak widać, jesteśmy absolutnie zgodni bardzo szczęśliwy




Z ciekawostek...
A co to ja znowu znalazłam w lesie? A, jasne, że przystojnego faceta Mówie Wam, najlepsze towary są w lesie
Nie, nie zabrałam sobie, tym razem zostawiłam, w końcu ile można...
A serio, to nie było w samym lesie tylko na podjeździe do lasu miedzy łakami i tzw. zagajnikami, sytuacja była zabawna, bo jechaliśmy z przeciwnych stron tą samą wąska drogą, gdzie nie ma możliwości sie minąć. On w wielkiej czarnej terenówce, a ja w tym swoim małym czarnym ciapku. Macham facetowi, żeby cofnął, pokazuje, że kawałeczek za nim jest miejsce płaskie, gdzie może swobodnie zjechać tyłem, znam dobrze te droge, więc wiem. Jednak on nic nie kuma i stoimy. Wysiadam, on wysiada (przystojniak) i posyła mi taki "latynoski" uśmiech (znaczy takie białe zęby pan zielony ), że sie jaśniej na polanie zrobiło lol Mówi pełen entuzjazmu: "Prosze sie nie martwić, ja tu wjadę!" i pokazuje małą nierówną skarpę po swojej lewej. Ja mowię: Ale po co? wystarczy, że pan cofnie pięć metrów i zjedzie tyłem w swoje prawo, tam jest płasko.
On na to:
-Nie, ja tu musze ćwiczyć jazde po przeszkodach, dopiero kupiłem ten samochód i nie umiem nim jeździć, koledzy sie ze mnie śmieją!
I znów mi posłał ten swój uśmiech. Jaki szczery, otwarty, dowcipny... no, prawda, że w lesie najlepsze towary?
Mówię: Dobra, rozumiem, ale akurat tu to bym na pana miejscu nie zaczynała treningu, teren jest podmokły i nawet ten pana wóz nie da rady, może sie pan tu zakopać, w dodatku tam dalej leży zwalona wierzba, której nie widać, bo przerosła chaszczami.
- Poważnie?
- Poważnie.
Ostatecznie jednak cofnął, gdzie pokazałam, czym zyskał moje uznanie, bo większość facetów to jednak debile, którzy koniecznie musza udowodnić, że to oni maja rację zakręcony W nagrode, że był miły i że nie zachowywał sie jak przeciętny facet (czyli jak przeciętny debil ) powiedziałam mu, gdzie może sobie pojeździć w ramach treningu i pokazałam mu na mapie.
A on żegnając się powiedział: "Ale z pani strażniczka Teksasu!"

No! oczko
Z drogi, dzieciaki,
gdy strażniczka Teksasu
wchodzi do lasu...
pan zielony




Zgadnijcie, co jeszcze znalazłam?
Znowu wodę. Tym razem staw, ale nie w lesie, tylko na skraju.



Takie rozrywki zdziczałej kobiety... pan zielony




A żeby nie było... Ugotowałam sobie taką zupę, że teraz jej nie chcę jeść





  PRZEJDŹ NA FORUM