Rozmowy przy kawie (31)
Kuchnia pachnie lawendą (szyłam woreczki i cięłam susz)...i rozgardiasz w niej wielki.
Jutro przyjdzie pan od płytek. I tym samym chybapan zielony będę mogła odtrąbić koniec zmian kuchni.zdziwiony
Dzionek upłynął mi pod znakiem maszyny, do ogrodu nie wychodzę, bo mi żal...

Basiu (i wszyscy) sadzący róże. Z tą lawendą nie za blisko, karmiona papu dla róż, potrafi być bardzo silna i je zagłuszać...Musiałam przesadzać kilka krzewów lawendy.

Marioewo, melancholia zagościła... Buziole przesyłam.
Komary nie tylko u ciebie, u nas w wiatrołapie istna plaga. A wydawało mi się, że ich w tym roku znacznie mniej...Zresztą motyli niestety teżpłacze.

Mario, dziewczyn dobrze radzą. Sprawdziłam oba warianty. Po prawie 15 letniej przerwie w prowadzeniu auta, wykupiłam u mojego instruktora kilka jazd i obcykałam najczęściej uczęszczane trasy. Potem spokojnie sama jeździłam coraz dalej. Mam jeszcze opory przed wielkim miastem, ale walczę...
3 lata temu zimą miałam stłuczkę, musiałam wrócić do domu (50km) nie było innego wyjścia. Kosztowało mnie to sporo nerwów. Dzisiaj wiem, że to był najlepszy sposób na pokonanie lęku. Chociaż początki zimy i ten zakręt nie są obojętne...Spróbujbardzo szczęśliwy.

Misiu, współczuję. Namordowałaś się Bidulko i znikąd pomocy... Wytargać takie ciężkie namoczone chodniki...
Oby pogoda dopisała i wszystko zdążyło się przesuszyć. Całuję cieplutko. Odpocznij i w najbliższym czasie rób to, co niezbędne. Reszta niech poczeka. Musisz odsapnąć i złapać oddech.

Gosiu, niewiele jest rzeczy wiecznych, więc i to się skończy...Ale smutno...



  PRZEJDŹ NA FORUM