Rozmowy przy kawie (30)
No może nie maraton MarioEwo ale coś dla przyzwoitości pościemniać to by wypadało. A ja tyle, że po śniadaniu poszłam z mężem i psiurem wybiegać tego ostatniego. Owszem 8 kilometrów się zrobiło, w tym skakanie przez zarośnięte rowy, ale to u nas normalne. A poza tym to: leżing na trampolinie dzieciarów, następnie leżing na huśtawce, potem kawa na wyżej wzmiankowanej, potem kawa na ławce pod orzechem. Ach byłabym zapomniała - dałam kurom wody. Tom się urobiła pan zielony


  PRZEJDŹ NA FORUM