Rozmowy przy kawie (30)
Tak, zachód słońca był bajeczny. Jesienne zachody (nie! wróć! zachody późnego lata pan zielony ) są często widowiskowe wesoły

Oglądałam oczywiście te "Brytyjskie ogrody...", z tym większą przyjemnością, że po raz pierwszy. Okazało się, że ja tego odcinka nie widziałam wcześniej, więc oglądałam sobie jak "nówkę sztukę" oczko Pokazane w nim ogrody podobały mi sie o wiele bardziej niż te pokazane w poprzednim odcinku.

Potem zasnęłam przed telewizorem i obudziłam sie, na programie o spędzaniu wakacji w Wielkiej Brytanii, o tym, jak to np. można sobe wynająć za kilka tysięcy funtów na dobę piekny dom należący do Ser Jakiegośtam i zorganizować w nim przyjęcie, a na nie zaprosić księżną Jakąśtam na przykład... Organizatorzy opowiadali, jaka ciężką pracą jest organizowanie taich przyjęć i jak daja z siebie wszystko, żeby podołać tym straszliwym trudom. Ser Angol powiedział: "Mieliśmy problem z wyjęciem sreber z sejfu! Zawsze są jakieś trudności!"
Taaak.... zawsze są jakieś trudności lol
A już umarłam ze śmiechu, gdy na hasło o ekstremalnie dzikim przeżyciu, jakim będzie nocowanie w jurcie mongolskiej pokazano wnętrze z tradycyjnym eleganckim łożem obłożonym pościelą i poduchami, umeblowane antykami i z piecykiem na środku lol lol lol Faktycznie, ekstremalne przeżycie!


Zupa krewetkowa?! O, Matko! Nigdy, nigdy, nigdy! Nie znoszę owoców morza, zapachy przyprawiają mnie o mdłości, a smaki o natychmiastowe wymioty, dosłownie, pardon.
Fatalne jest to, że mój małż lubi. A jako, że sam nie umie gotować, to prosi, bym ja mu to przyrządzała. Lubi krewetki, ale z mojej strony nawet patrzenie na krewetki odpada. Jestem w stanie jakoś ze spinaczem do prania na nosie wytrzymać zrobienie z mrożonki mięsa małży w sosie. I jest to naprawde duże poświęcenie z mojej strony, wciąż sie zastanawiam, czy on czymkolwiek sobie na to zasługuje zakręcony Kupił jakiś czas temu jakieś mięso małży w słoiku. Jednak po tym, jak pod jego ręka najpierw zginęły lilaki, cienista rabata, hortensje, a ostatnio róża Angela, nie mam ochoty się poświęcać diabeł taki dziwny


Ceny na tym targu staroci w Jeleniej Górze też są chore zakręcony Większość z tych rzeczy nie jest warta tych cen. Moja sąsiadka kiedyś powiedziała, że ci sprzedawcy po prostu zbyt kochają te przedmioty i bardzo nie chcą ich sprzedawać, dlatego wystawiaja takie absurdalne ceny, żeby nikt nie kupił pan zielony
Jeśli chodzi o parkowanie, to policja pewnie wyznaczyła niektóre ulice na strefy parkowania, trzeba sprawdzić komunikaty w necie. A innym rozwiązaniem jest postawienie auta pod którymś marketem i przejście sie do Rynku piechotą, zreszta może sie okazać, że to będzie jedyna możliwość. Tam trzeba przyjechac wcześnie rano, potem jest okropny tłok, jest nieprzyjemnie i jest tak dużo oglądających, że prawie nie mozna dojrzeć tego wystawionego towaru. Ten rynek jest juz za mały na taką imprezę, no, ale to raz w roku...
Ja sie nie wybieram, nie lubię takich spędów. Co prawda widziałam tam fajny kredens, ale cena była chora, a poza tym i tak nie miałabym go gdzie wstawić pan zielony O meblach będe mysleć, jak wyremontuje kiedyś dom.
No i uważajcie na kieszonkowców, maja żniwo na takich tłocznych imprezach.




  PRZEJDŹ NA FORUM