Rozmowy przy kawie (30)
Dzień dobry! kawy dajcie kawy ledwo żywa jestem od 7rano była akcja koszenia dużej skarpy , musiałam pilnować by wszystkiego nie wycieli ale i tak gdy zebrałam się i wylazłam to już szkód narobili
wycieli mi żarnowca taki dziwny krzaki pięciorników też podcięte , ostrogowiec też wycięty ale to odrośnie na wiosnę. Nie zdążyłam wrzasnąć wycięto młody bez .
Nie mogłam za bardzo drzeć się, to była pomoc dwóch sąsiadów, naradzili się i przybyli z kosą spalinową nie wnikam skąd ją mieli . He, he muszę teraz postawić flachę i coś jeszcze ło matko tylko nie wiem co im kupić
forsy nie chcą, bo to tylko pomoc.
Czeka mnie teraz grabienie i wywiezienia tego wszystkiego co znowu łączy się z szukaniem jakiegoś wehikułu a tojeść amerykańska jest wielka i trująca to też problem.
Zrobię potem troszkę zdjęć komórką ha! aparat pożyczyłam wnusi na daleką wycieczkę jaką ma jechać .
Niegramotny był jeden sąsiad chciał różę ściąć dobrze że drugi ją uratował a była ta roża z tych starych odmian które uratowaliśmy.
A potem mnie się oberwało że bzu nie uratowałam, tylko że mój szanowny Luby nawet tyłka nie podniósł żeby zobaczyć co dzieje się, ale ja wiem zły był bo żoncia śniadanka mu nie zrobiła .
Ojej ile napisałam.zawstydzony
Ilonko trudne pytanie mi zadałaś ...dlaczego o wszystkim sama muszę pamiętać.?

Agnieszko witaj a może założysz swój wątek tutaj?


  PRZEJDŹ NA FORUM